niedziela, 30 grudnia 2012

Domowy majonez

Nie wiem dlaczego, ale od zawsze byłam przekonana, że zrobienie majonezu to piekielnie trudna sztuka. Że zajmuje pół dnia i przy najmniejszym potknięciu wyjdzie z niego jajeczne monstrum. A tu się okazało, że może faktycznie trzeba się wykazać odrobiną cierpliwości, ale poza tym, zrobienie majonezu jest dziecinnie proste. A efekt - niesamowity! Delikatny smak z wyczuwalną nutą żółtka. Puszysta, kremowa konsystencja. Poezja! Idealny nie tylko do kanapek, ale też jako baza do sosów i sałatek. A jak  niektórzy już wiedzą, ostatnio wpadłam w ciąg "home made", więc wkrótce na blogu pozostałe części mojej w 100% ręcznie zrobionej kanapki - wędzona szyneczka i chleb razowy na zakwasie ;)

Składniki:
  • 3 żółtka
  • 2 łyżeczki musztardy Dijon
  • 2 łyżeczki soku z cytryny
  • 300ml oleju
  • sól i biały pieprz
  • ciepła woda



Będzie nam potrzebna niezbyt szeroka miska, w takiej łatwiej będzie miksować składniki. Wbijamy do niej żółtka, dodajemy musztardę, pół łyżeczki soli (w zależności od upodobań można później dosolić odrobinę) oraz szczyptę białego pieprzu, i miksujemy całość do uzyskania gładkiej, jednolitej konsystencji, używając najniższych obrotów. Teraz zaczyna się część wymagająca tej wspomnianej już odrobiny cierpliwości: dodajemy dosłownie kropelkę oleju i miksujemy, aż połączy się z naszą masą.

sobota, 29 grudnia 2012

Gorditas na Sylwestra!

Gorditas to przepyszna przekąska rodem z Meksyku. Składa się z koszyczka z ciasta francuskiego i farszu przypominającego chili con carne. Będą naprawdę wspaniałym uzupełnieniem każdego imprezowego, a już w szczególności sylwestrowego menu. A jeśli meksykańska kuchnia gryzie się z Waszym planem imprezy proponuję też dwie wariacje w temacie gorditas. Bo koszyczek z ciasta francuskiego jest podstawą do prawdziwego szaleństwa! Można napełnić go różnego rodzaju pastami, mięsem, rybą, a nawet podać na słodko - na przykład z mascarpone i owocami. Dziś przepis na gorditas klasyczne, z twarożkiem i łososiem, oraz gorditas "śmieciowe" ;)

Składniki:

  • 2 arkusze ciasta francuskiego
  • 300g mielonej wołowiny
  • garść kukurydzy konserwowej
  • garść groszku mrożonego
  • przecier pomidorowy
  • czerwona cebulka
  • 3 ząbki czosnku
  • ostra papryczka
  • sól, pieprz
  • jajko


Do stworzenia naszych koszyczków w ciasta francuskiego będą nam potrzebne dwie obręcze - większa i nieco mniejsza. Ale jeśli ich nie mamy możemy poszukać w kuchni zastępstwa. Ja swoje koszyczki przygotowałam używając zwyczajnej filiżanki oraz filiżanki do espresso, która zastąpiła mniejszą obręcz. Większą formą odciskamy parzystą liczbę kółek. Połowę z nich układamy na papierze do pieczenia - to będą nasze spody. Dokładnie nakłuwamy je widelcem i smarujemy wierzch rozbełtanym jajkiem. Z pozostałych kółkach odciskamy mniejszą formę, tworząc małe kółko i otaczającą go obręcz. Nam będzie potrzebna jedynie ta obręcz - stworzy brzegi koszyczka (pozostałe małe kółka możemy po prostu upiec i podać jako krakersy do maczania w jakimś sosiku).

niedziela, 23 grudnia 2012

...i wszystkiego najlepszego!


Kochani!

 Zaszywam się w kuchni, więc na wszelki wypadek, gdyby nie udało mi się z niej wydostać na czas, już dziś chcę życzyć Wam i Waszym najbliższym ciepłych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Aby w tym szczególnym czasie otaczały Was miłość i dobro, na stole nie zabrakło smakołyków a pod choinką wymarzonych prezentów!

Na Cztery Widelce



czwartek, 20 grudnia 2012

Po prostu barszcz!

Nie wiem, dlaczego tak wiele osób decyduje się podać na wigilijną kolację barszcz z kartonu czy torebki. Przecież zrobienie prawdziwego, domowego barszczu jest proste, i wcale nie zajmuje dużo czasu. Wystarczy wrzucić wszystko do garnka, doprawić, i dać barszczykowi odpocząć pod jabłkową pokrywką. Chociaż na Święta zrezygnujcie z chemii i "polepszaczy smaku" - domowy barszcz to nic trudnego, a jego intensywny smak i głębia koloru naprawdę są warte poświęcenia mu tych kilku dodatkowych minut!

Składniki:

  • 1 kg buraków (użyłam troszkę więcej)
  • włoszczyzna: cebula, 2 marchewki, pietruszka, seler, por
  • 5 jabłek
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki octu
  • 3 liście laurowe
  • po 5 ziarenek pieprzu, jałowca i ziela angielskiego
  • łyżka suszonego majeranku
  • 1/2 łyżki cukru
  • szczypta cynamonu
  • 3 goździki
  • sól



Obrane, i pokrojone na kawałki buraki, marchewki, pietruszkę i seler wrzucamy do garnka z kawałkiem pora, obraną cebulą i 3 jabłkami w skórce, ale pokrojonymi na ćwiartki i bez gniazd nasiennych. Dodajemy obrane ząbki czosnku w całości, liść laurowy, ziarna pieprzu, jałowca i ziela angielskiego, szczyptę cynamonu, majeranek oraz goździki. Zalewamy wszystko 2 litrami wody, doprowadzamy do zagotowania, i gotujemy przez 20 minut. Doprawiamy barszcz octem, cukrem i solą.

środa, 19 grudnia 2012

Wigilijne pierożki mojej babci

Pierożki z kapustą i grzybami według przepisu mojej babci to pozycja obowiązkowa na wigilijnym stole. Żaden inny smak tak bardzo nie kojarzy mi się ze Świętami. Pierożki są z ciasta drożdżowego, smażone na głębokim oleju. Ciasto drożdżowe (w przeciwieństwie do tradycyjnego pierogowego ciasta) nie "pije" tak bardzo oleju. Pierożki nie są więc nasiąknięte tłuszczem, ale chrupiące i miękkie za razem. Ze świątecznym farszem idealnie pasują do barszczu, wspaniale zastępując i uszka i krokiety.

Składniki (bardzo dużo pierożków):

  • 1 kg mąki pszennej
  • kostka drożdży
  • 1/2 l mleka
  • cebula
  • szczypta soli i cukru
  • pieprz ziołowy
  • olej do smażenia
  • suszone grzyby ( ja dodaje 200g )
  • 1 kg kapusty kiszonej


Na samym początku zalewamy grzyby letnią wodą, i odstawiamy je na bok. Później przygotowujemy ciasto. Podgrzewamy połowę mleka, tak by było ciepłe, nie może być gorące! W ciepłym mleku rozpuszczamy szczyptę cukru, wkruszamy kostkę drożdży i odstawiamy je na kilka minut w ciepłe miejsce, przykrywając ściereczką. Kiedy drożdże zbuszują, dodajemy je do mąki ze szczyptą soli, i zaczynamy wyrabiać ciasto. W czasie wyrabiania stopniowo dolewamy pozostałe mleko. Jeśli po dodaniu całego mleka ciasto jest bardzo lepkie, podsypujemy je odrobiną mąki. Wyrobione ciasto odstawiamy przykryte ściereczką w ciepłe miejsce, aby wyrosło. W tym czasie przygotowujemy farsz. Odcedzamy i siekamy grzyby. Kapustę wrzucamy na sitko i przelewamy zimną wodą, aby ja delikatnie opłukać z soku. Dokładnie ją wyciskamy i siekamy drobno. Siekamy też cebulę. Patelnie ze sporą ilością oleju rozgrzewamy dość mocno na niezbyt dużym ogniu. Szklimy na niej przez chwilę cebulkę, po czym dodajemy kapustę i grzyby. Farsz doprawiamy sporą ilością pieprzu ziołowego, oraz solą w zależności od upodobań. Farsz musi się długo smażyć, aż do momentu kiedy kapusta będzie miękka. Łatwo go przypalić, więc trzeba go cały czas pilnować, co chwilę mieszając. Jeśli mimo to zaczyna się przypalać, dodajemy więcej oleju.

wtorek, 18 grudnia 2012

Śledzik z cebulką inaczej

Śledź z cebulką to chyba  najpopularniejsza, najbardziej klasyczna wersja śledzika pojawiająca się na wigilijnym stole. Postanowiłam wprowadzić powiew świeżości do tego tradycyjnego dania. Standardową cebulę zamieniłam czerwoną cebulką karmelizowaną, a matiasy śledziem marynowanym. W efekcie powstało genialne połączenie kwaskowatości marynowanej ryby ze słodko - pikantną, rozpływającą się w ustach cebulą. W tym roku na pewno pojawi się na moim stole.

Składniki:

  • 4 marynowane śledzie
  • 7 czerownych cebul
  • ocet balsamiczny
  • kilka łyżek oleju
  • 100g masła
  • 100g cukru
  • 70 ml koniaku (można zastąpić czerwonym winem)
  • czarny pieprz, najlepiej grubo zmielony


Cebulkę musimy przygotować dużo wcześniej, aby dokładnie ostygła - najlepiej poprzedniego dnia. W garnku roztapiamy masło i szklimy na nim posiekaną cebulkę. Kiedy zmięknie dodajemy cukier i dokładnie mieszamy. Cukier z masłem stworzą błyszczącą glazurę, która oblepi cebulkę. Dodajemy 5 łyżek octu balsamicznego, koniak (lub wino) i uzupełniamy wodą do poziomu cebuli. Całość powinna gotować się na sporym ogniu (trzeba uważać aby się nie przypaliło) tak, by płyn odparował i zmienił się w gęsty sos. Po 10 minutach gotowania próbujemy - ocet balsamiczny powinien być wyczuwalny,  jest sos jest zbyt słodki dodajemy go więcej. Jeśli jest zbyt kwaśny, dodajemy cukru.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Flan pomarañczowy - hiszpañska fiesta!

W weekend razem z klubem Alkierz zorganizowaliśmy kolejną imprezę z para-edukacyjnego cyklu "Sztuka łączenia alkoholu i jedzenia". Pierwsza była Seta i galareta, przyszedł czas na Wino do kolacji. A jak wino to Hiszpania i tapas. Przygotowaliśmy więc prawdziwą hiszpańską fiestę - w menu cytrynowa paella, gulasz kataloński (na nie przepisy już niedługo) oraz klasyczny pomarańczowy flan. To genialny, lekki deser. Nie za słodki, przyjemnie pomarańczowy, z uroczymi waniliowymi piegami. Możecie go przygotować w małych porcelanowych kokilkach, lub w dużej formie do ciasta - keksówce, lub okrągłej formie z kominem, i pokroić go na porcje.

Składniki (6-8 osób):

  • 250ml mleka 3,2 %
  • 250ml śmietanki 36%
  • 4 jajka całe
  • 4 żółtka
  • laska wanilii
  • pomarańczka - skórka i 45 ml soku
  • 70g cukru pudru + 200g na karmel
  • 30ml likieru pomarańczowego (Cointreau)
  • 80ml wody



Na początku przygotowujemy karmel pomarańczowy. W garnuszku mieszamy 200g cukru pudru z sokiem z pomarańczy i wodą. Wstawiamy na dość duży ogień  i od czasu do czasu mieszając gotujemy, aż zacznie gęstnieć  Karmel rozlewamy do przygotowanych foremek, tak by stworzył cienką warstwę na ich dnie. Jajka i żółtka ucieramy z 70. gramami cukru pudru, skórką otartą z pomarańczy, likierem i nasionami wydobytymi z laski wanilii. Małymi porcjami dodajemy zagotowane mleko ze śmietanką, cały czas mieszając. W czasie gotowania można do garnka wrzucić oczyszczoną z nasion wanilię, aby wydobyć maksimum smaku.

niedziela, 16 grudnia 2012

Gorąca czekolada

Dobra gorąca czekolada to coś wspaniałego. Pieści podniebienie idealnym smakiem oraz aksamitną konsystencją, i wspaniale rozgrzewa w zimowe wieczory. Ciężko jest dostać pyszną czekoladę w kawiarni - najlepszą piłam chyba w Krakowie na Brackiej. Sto razy trudniej kupić dobrą gorącą czekoladę instant. Często to po prostu kakao lub jakiś twór czekolado - kakao - podobny... Na szczęście zrobienie gorącej czekolady w domu jest bardzo proste! Będą nam potrzebne dwie tabliczki czekolady, najlepiej gorzkiej, oraz, w zależności od tego jak gęstą czekoladę lubimy, od 100 do 300 ml śmietanki 36%. Całość przygotowujemy w kąpieli wodnej - garnek z wodą ustawiamy na małym ogniu, a do niego wstawiamy miskę (polecam metalową) na tyle wysoką by nie nalewała się do niej woda, i byśmy mogli ją wygodnie trzymać. Do miski wlewamy śmietankę - ja użyłam 150 ml, lubię kiedy moja czekolada jest gęsta, i dodajemy połamaną czekoladę. Co jakiś czas wszystko mieszamy. 


sobota, 15 grudnia 2012

Pijane wątróbki z KUKBUKa

Generalnie nie przepadam za smakiem wątróbki. Z gorzką miną wspominam tę serwowaną w szkolnej stołówce. Ale dziwnym trafem w pasztetach i najróżniejszych smarowidłach jej smak mi zupełnie nie przeszkadza. Co więcej, baaardzo mi pasuje. Więc nie mogłam się oprzeć znalezionemu w KUKBUKu przepisowi na "Zrobione wątróbki", czyli kremowemu pasztetowi do smarowania. Przepis odrobinę zmodyfikowałam - użyłam wątróbek indyczych, rozmaryn zastąpiłam estragonem, a konfiturę pomarańczową - porzeczkami. Ich słodka kwaskowatość współgra z delikatną wątrobianą pastą wprost idealnie!

Składniki:

  • 400g wątróbek drobiowych
  • niepełna szklanka mleka 3,2% + 2 szklanki do moczenia wątróbek
  • niepełna szklanka śmietanki 30%
  • 2 łyżki masła
  • cebulka
  • 1/2 szklanka koniaku
  • łyżeczka estragonu
  • 6 żółtek
  • sól i pieprz


Wątróbki oczyszczamy, zalewamy mlekiem i wstawiamy do lodówki na godzinkę. Po tym czasie na rozgrzanym maśle szklimy cebulkę i dodajemy odsączone wątróbki. Po trzech minutach dolewamy koniak  i dusimy jeszcze przez około 4 minuty. Po zdjęciu z ognia dodajemy estragon, doprawiamy solą oraz pieprzem i blendujemy wszystko na gładką masę. W misce ucieramy żółtka, a w garnuszku podgrzewamy śmietankę z mlekiem. Kiedy będzie już gorąca dodajemy ją małymi porcjami do jajek, cały czas mieszając.

piątek, 14 grudnia 2012

Steak idealny, czyli Cztery Widelce na warsztatach

Opowiem Wam bajkę. Bajkę o małej kuchareczce, która bardzo chciała usmażyć Mężczyźnie na urodziny jego ukochany stek. Stek wyszedł jak pantofelek od Louboutina - piękny, ale całkiem niejadalny. W przypływie rozpaczy kuchareczka wywaliła mięso przez okno, Mężczyznę (biedny nie rozumiał o co te nerwy) za drzwi, a sama, szlochając, spędziła wieczór na kuchennej podłodze... Tak więc kiedy dowiedziałam się, że Mr. & Mrs. Sandman i portal Doradca smaku organizują warsztaty kulinarne, których głównym tematem będzie właśnie stek, już wiedziałam - muszę tam być! Warsztaty odbyły się w Sztuce Mięsa pod fachowych przewodnictwem szefa Maćka Tomaszewskiego i były zaadresowane do blogerów i pasjonatów gotowania. Zapewniono też miejsca dla obserwatorów, którzy mogli słuchać i próbować tego co wyszło spod naszych noży i widelców, Czterech Widelców oczywiście ;)

czwartek, 13 grudnia 2012

Bardzo miodowe pierniczki

Jakoś dziwnie się złożyło, że od kilku lat na pieczenie świątecznych pierniczków brakło mi czasu. Teraz o tych cudownych korzennych ciasteczkach przypomniała mi koleżanka. Więc ze specjalną dedykacją Krótkiemu poradnikowi jak ogarnąć życie - miodowe pierniczki. Są naprawdę dziecinnie proste w przygotowaniu, a ich wycinanie i zdobienie daje dużo radości - czy robicie to z dziećmi i kubkiem kakao, czy z koleżankami i lampką wina ;) Te pierniczki po upieczeniu są dość twarde (super do moczenia w ciepłym mleku lub herbacie) więc trzeba je upiec minimum tydzień przed Świętami, schować do szczelnie zamkniętego pudełeczka lub puszki, a po tygodniu leżakowania będą wprost idealne.

Składniki (minimum 4 blachy pierniczków):

  • 500g mąki pszennej + do podsypania przy wałkowaniu
  • 6 dużych łyżek miodu
  • 100g masła
  • jajko
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • opakowanie przyprawy do piernika
  • 4 łyżeczki kakao
  • 100g cukru (najlepiej brązowego, ale biały też może być)


Wszystkie sypkie składniki wrzucamy do miski, dodajemy jajko, miód i rozpuszczone masło i wyrabiamy na jednolitą masę. Ciasto możemy podzielić na trzy równe części - będzie nam łatwiej je rozwałkować. Stolnicę podsypujemy mąką, tak by ciasto nie lepiło się ani do blatu, ani do wałka, i rozwałkowujemy je na placek o grubości około 0,5 centymetra. Ja lubię takie pierniczki, ale możecie zostawić nieco grubszy placek, lub rozwałkować go cieniej, jeśli wolicie delikatne i cienkie ciastka. Z tak przygotowanego placka wycinamy foremkami nasze pierniczki. Można użyć też foremek niekonwencjonalnych - duże bombki na przykład wycinam dzbanuszkiem do odmierzania mąki, ma do tego idealny kształt ;) Wycięte pierniczki układamy na blaszce pokrytej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 7 - 8 minut. Teraz czas na zdobienie...

niedziela, 9 grudnia 2012

Kurczak w melasie Karob na wytrawnym makaronie

Właśnie taki dostałam wynalazek - proszek i melasę z chleba świętojańskiego, czyli Karob. Sama roślina wygląda dziwacznie, a jej jadalna część to coś jak strąki bobu, tylko czarne i twarde. I o dziwo te strąki są bardzo słodkie. Proszek wygląda i smakuje troszke jak kakao, natomiast melasa ma karmelowy smak z dziwną nutką "bliżej niezidentyfikowaną, lecz przyjemną". Troszke poczytałam, i produktów z Karobu można używać do różnych ciast i wypieków. Ja postanowiłam użyć melasy jako marynaty do kurczaka. Efekt jest ciekawy i bardzo smaczny, melasa jakby "zamyka" kurczaka i mięso w środku jest niezwykle soczyste. Choć następnym razem chyba użyję piekarnika - na patelni melasa ma tendencje do przypalania się.



A może Wy też chcielibyście wypróbować produktów z chleba świętojańskiego? Jeśli tak, dajcie znać - możliwe, że będę miała troszkę do rozdania ;)

sobota, 8 grudnia 2012

KONKURS bez konserwantów - WYNIKI!

Troszkę musieliście poczekać, ale chyba było warto - oto trzy zwycięskie przepisy w konkursie Tetra Pak "Kartony zamiast konserwantów". To chyba jeden z najsprawiedliwszych konkursów, jakie miałam okazję przeprowadzić - dotarły do mnie wyłącznie przepisy, bez ich autorów! Co więcej - choć wybrałam zwycięzców, nadal nie wiem kim są, więc proszę - ujawnijcie się! Chciałabym móc Wam pogratulować! ;)


Oto więc zwycięskie przepisy, w przypadkowej kolejności:

czwartek, 6 grudnia 2012

KUKBUK vs. SMAK

Za nami dwie wielkie premiery na rynku prasy okołokulinarnej. Ukazały się pierwsze numery magazynów Kukbuk oraz Smak. Na oba czekałam z niecierpliwością. Oba są na pewno dużą konkurencja dla istniejących już gazet, w obu pojawiają się przepisy blogerów, i oba mogłyby popracować nad tekstami (w szczególności część wywiadów jest prowadzona na poziomie szkoły średniej, ale to problem nie tylko pism kulinarnych). Jednak po ich lekturze miałam zupełnie inne wrażenia. Postanowiłam więc się nimi z Wami podzielić. Jestem też ciekawa Waszych opinii o tych nowych publikacjach. Na wstępie podkreślam, że moja recenzja jest w 100% subiektywna ;)



wtorek, 4 grudnia 2012

Na cztery widelce z Mr. & Mrs. Sandman

Na ostatnim spotkaniu Klubu Kolacyjnego Na Cztery Widelce odwiedzili mnie goście wyjątkowi. Po pierwsze autorzy wciągających tekstów i przepięknych zdjęć, które możecie znaleźć na ich blogu, czyli Mr. & Mrs. Sandman. A na dokładkę mój australijski przyjaciel, Ben. Do tego kolacja inspirowana Hiszpanią, i powstał przepyszny, multikulturowy koktajl! Tym razem w relacji ze spotkania nieco więcej do poczytania, niż obejrzenia, bo bez moich "asystentek" (siostry i przyjaciółki) przyjmując gości i rozrabiając w kuchni, znalazłam niewiele czasu na robienie zdjęć, a ciepłe nastrojowe światło nie jest najlepszym do fotografii niestety.


Państwo Sandman od jakiegoś czasu regularnie gościli w spisie moich  blogowych lektur codziennych. Więc kiedy dowiedziałam się, że ta para, kochająca dobrą kuchnię i stare filmy, pałęta się po mojej okolicy, po prostu musiałam ich zaprosić. W dniu kolacji w radosne przygotowania wkradł się dreszczyk niepokoju...w końcu zaprosiłam ludzi, których tylko wydaje mi się, że znam. Jacy są naprawdę, jak wyglądają, co jeśli nie będzie im smakowało, lub mają po 80 lat i papryczka chilli wykończy ich wątroby...Ta możliwość konfrontacji swoich wyobrażeń po lekturze ich bloga, z tym, jacy są naprawdę, była niesamowicie ciekawym doświadczeniem.

czwartek, 29 listopada 2012

Pistacjowe babeczki z miodowym mascarpone

Kocham pistacje! W najprostszej postaci, w formie lodów, ciasteczek, jako panierkę do ryby czy składnik sosów do mięsa. Po prostu kocham! Dziś więc dla wszystkich szalonych fanów pistacji, pistacjowe muffinki! Babeczki są miękkie, przyjemnie maślane, i genialnie chrupiące mocą schowanych w nich pistacji. Całość wspaniale podkreśla "lukier" z delikatnie  miodowego mascarpone. Pyszności!

Składniki (12 muffinek):

  • 125g masła
  • 125g mąki
  • 100g cukru, najlepiej brązowego
  • 2 łyżki mleka
  • 2 jajka
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 4 łyżeczki cukru wanilinowego
  • opakowanie mascarpone
  • 2 łyżeczki miodu 
  • przynajmniej 200g pistacji
  • szczypta kardamonu

Aby przygotować "lukier" wystarczy wymieszać dokładnie serek mascarpone z dwiema łyżeczkami miodu i całość wstawić do lodówki.  Ja użyłam australijskiego miodu "red gum", który dostałam w prezencie - jest zrobiony z kwiatów eukaliptusa i specjalnej rośliny rosnącej tylko w Tasmanii. Z polskich miodów polecam akacjowy, lub po prostu wielokwiatowy. Czas na ciasto. Wszystkie składniki, czyli 125g miękkiego masła, 125g mąki, 100g brązowego cukru, dwa jajka, dwie łyżki mleka, sodę, proszek do pieczenia i  cztery  łyżeczki cukru wanilinowego dokładnie miksujemy na gładką masę.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Seta i galareta!

Czyli krótka relacja z pierwszej odsłony nowego "projektu", który prowadzimy razem z klubem Alkierz. "Sztuka łączenia picia i jedzenia", to wieczorne zajęcia praktyczne właśnie z tego zagadnienia. Na pierwszym zjeździe kursanci poznali tajniki zakąszania wódki i kolejność podawania zakąsek w klimacie rodem z kultowego filmu "Gangsterzy i filantropi" ;) Dla Was mam kilka podstawowych reguł (źródło Siewodnia), zdjęcia i przepis na galaretę! A na grudniowym spotkaniu nauczymy się łączyć hiszpańskie wina i tapas ;)



Nie pijcie byle jak i pod cokolwiek, ale z finezją i honorem, jak ich przodkowie. I tak: między pierwszym a drugim kieliszkiem nie robimy przerwy, między trzecim a czwartym - niewielką.  To tak zwana szkoła proletariacka. Istnieje też druga szkoła, zwana drobnoburżuazyjną. Nakazuje ona zrobienie niedużej przerwy właśnie między pierwszym a drugim kieliszkiem (toastem).

sobota, 24 listopada 2012

Meksykańska zupa gulaszowa

Kolejna zupa z menu Jesiennego Festiwalu Zup. W czasie Restaurant Day mogliście spróbować jej w wykonaniu Emilki, prowadzącej Alternatywę. Piekielnie ostra, treściwa, rozgrzewająca - idealna na jesień!

Składniki:

  • 0,5 kg mielonej wołowiny
  • duża cebula
  • czerwona papryka
  • puszka czerwonej fasoli
  • 1/2 puszki kukurydzy
  • puszka krojonych pomidorów
  • 2 duże ząbki czosnku
  • 2 papryczki jalapeno
  • pół papryczki chilli
  • 2 papryczki chipotle
  • 200 ml przecieru pomidorowego
  • 300-400 ml bulionu wołowego
  • łyżka mąki
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminku
  • sól, pieprz, pieprz cayenne, mielona słodka papryka




W garnku na odrobinie oleju szklimy pokrojoną w kostkę cebulę. Dodajemy posiekany czosnek, a po chwili mielone mięso i wszystko razem przesmażamy. Kiedy wołowina się zrumieni dodajemy łyżkę mąki, mieszamy i dodajemy kolejno krojone pomidory, kukurydzę, fasolę, wszystkie papryczki posiekane w grubszą kosteczkę (oczywiście wcześniej oczyszczone z pestek) i całość zalewamy przecierem pomidorowym oraz bulionem wołowym.

czwartek, 22 listopada 2012

Zupa "wieloserowa"

Zgodnie z obietnicą rozpoczynam publikowanie przepisów na zupy, których mogliście spróbować podczas ostatniego Restaurant Day - Jesiennego Festiwalu Zup. Serowa zebrała pochlebne opinie, więc zaczniemy od tego. Ma przyjemną konsystencję, fajnie łączy smaki różnych serów, a z chrupiącym boczkiem i szczypiorkiem jest po prostu genialna! Zupa "wieloserowa", bo po prostu "serowa" jest już na blogu ;) Zdjęć niestety nie mam - w całym zamieszaniu jednodniowej restauracji zabrakło mi na nie czasu.

Składniki:
  • 15 dkg mozzarelli
  • 15 dkg ostrego cheddara
  • 15 dkg maasdamera
  • 15 dkg jakiegoś żółtego, słonego sera
  • 15 dkg sera salami lub innego żółtego, dobrze topiącego się
  • ser topiony w ""kiełbasce
  • 2 cebule
  • szklanka mleka
  • mała śmietanka 30%
  • szklanka bulionu warzywnego
  • 4 żółtka
  • 15 dkg boczku
  • szczypiorek
  • łyżka masła
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz i gałka muszkatołowa


Na maśle i odrobinie oliwy szklimy obraną, posiekaną w piórka cebulę. Zalewamy ją bulionem warzywnym i gotujemy do miękkości - musi się delikatnie rozpadać. Dodajemy mleko, serek topiony i starkowane na grubych oczkach pozostałe sery - wcześniej na 15 minut wrzucamy je do zamrażarki, będą się łatwiej tarkowały - i co chwilę mieszamy, aby się nie przypaliły.

środa, 21 listopada 2012

KONKURS i kartony bez konserwantów!

Więc na początek przypominam o konkursie Tetra Pak! Zadanie jest identyczne bardzo proste - przygotujcie przepis na danie (WYSTARCZY SAM PRZEPIS!), które oddaje myśl akcji "Karton zamiast konserwantów". Danie powinno być lekkie, zdrowe, przygotowane ze świeżych produktów. Ale uwaga - MUSICIE użyć co najmniej jednego produktu z opakowania TETRA PAK
 
REGULAMIN (wersja skrócona) :
1. Konkurs trwa od 16 do 30 listopada
2. Konkurs polega na opracowaniu przepisu na potrawę "bez konserwantów", do przygotowania 
którego wykorzystano co najmniej jeden produkt dostępny w opakowaniu Tetra Pak
3. Zgłoszenia wysyłamy na adres e-mail : konkurstetrapak@meckreacja.pl, w tytule wpisując "Na 4 widelce"
4. Można zgłosić tylko jeden przepis!
5. Nagrody dostaną aż 3 osoby, które wybiorę ja ;)
6. A nagrody są następujące:
- zestaw produktów bez konserwantów w opakowaniach Tetra Pak
- pojemnik na pomidora marki MSC International
- pojemnik na paprykę marki MSC International
- pamięć USB 2 GB

Zapraszam do udziału bo nagrody są naprawdę super! Jeśli ktoś jest jest zainteresowany szczegółowym regulaminem konkursu proszę pisać na e-mail: na4widelce@gmail.com



Dlaczego karton chroni

Opakowania kartonowe mają wyjątkowe właściwości ochronne w dużej mierze dzięki wielowarstwowej budowie. Każda z warstw pełni inną funkcję, a połączone razem w opakowaniu kartonowym tworzą unikalny system zabezpieczenia wrażliwych produktów spożywczych. Poniżej możesz przeczytać, jakie funkcje pełni każda z nich. 

WEWNĘTRZNA WARSTWA POLIETYLENU chroni produkt, zapewnia szczelność kartonu
WARSTWA POLIETYLENU łączy folię aluminiową z zewnętrzną warstwą
polietylenu
FOLIA ALUMINIOWA chroni przed wpływem tlenu, światła,
wzmacnia strukturę opakowania
WARSTWA POLIETYLENU spaja karton z folią aluminiową
WARSTWA KARTONU Z NADRUKIEM wzmacnia strukturę opakowania
ZEWNĘTRZNA WARSTWA POLIETYLENU chroni przed wilgocią


PASTERYZACJA Produkty przed zapakowaniem zostają poddane działaniu podwyższonej temperatury. Pozwala to zabezpieczyć je przed drobnoustrojami. Proces ten przypomina domową pasteryzację i wekowanie w słoikach, które na pewno znasz z własnego doświadczenia lub pamiętasz z dzieciństwa. W podobny sposób technologia aseptyczna pozwala na zachowanie smaku, aromatu, wartości odżywczych żywności oraz sprawia, że można przechowywać ją przez dłuższy czas bez konieczności chłodzenia.



Konserwanty w żywności

Obecnie bardzo trudno znaleźć w sklepach produkty wytworzone bez jakichkolwiek substancji dodatkowych. Z jednej strony obawiasz się, że ich spożycie w nadmiarze może zaszkodzić Tobie i Twojej rodzinie, z drugiej stawiasz coraz większe wymagania przed producentami dotyczące dostępności, trwałości, funkcjonalności i wygody użycia artykułów spożywczych.
Konserwanty mają na celu przedłużenie trwałości artykułów spożywczych i ich ochronę przed działaniem drobnoustrojów. Ich użycie jest uzasadnione wtedy, gdy metody utrwalania fizycznego (np. pasteryzacja, suszenie, itp.) lub biologicznego (np. ukwaszenie) są niewystarczające lub niemożliwe do zastosowania.
W artykułach, które kupujesz, znajdują się substancje, z których istnienia, być może, nie do końca zdajesz sobie sprawę, dlatego.

Czytaj uważnie etykiety na produktach!
Konserwanty są oznaczone albo pełną nazwą, albo literą „E” i numerem, który mieści się w przedziałach: 200–252 i 280–285. Symbol „E” z innymi liczbami to substancje dodatkowe inne niż konserwanty, np. regulatory, stabilizatory.
Pamiętaj!
Na etykiecie produktu spożywczego kolejność składników nie jest przypadkowa. Im bliżej początku listy znajduje się dany składnik, tym więcej jest go w produkcie.

Wybieraj świadomie!
Aseptyczne opakowania Tetra Pak eliminują konieczność stosowania konserwantów do utrwalania żywności. Wiele artykułów, których na co dzień używasz w kuchni (przecier pomidorowy, pomidory krojone, kukurydza, groszek), dostępne jest właśnie w aseptycznych kartonach Tetra Pak. Gotuj i jedz naturalnie!

niedziela, 18 listopada 2012

Jednodniowa Restauracja - Jesienny Festiwal Zup!

Kolejny Restaurant Day za nami! Jeśli ktoś jeszcze o nim nie słyszał, jest to specjalny dzień w którym na świecie otwierają się "jednodniowe restauracje". I taką restaurację może otworzyć dokładnie każdy, w wybranym przez siebie miejscu, proponując gościom przyrządzone przez siebie specjały - od tart i kanapek, po całe wykwintne kolacje. 
Wcześniej bawiłam się już w restaurację w moim ogrodzie i pływającą restaurację na tratwie. Tym razem moja jednodniowa restauracja przybrała postać Jesiennego Festiwalu Zup! Bo jesień to idealna pora roku własnie na rozgrzewające zupy. A bistro Alternatywa to idealne miejsce na taką zabawę. Tym bardziej, że prowadząca Alternatywę Emilka, nie tylko zgodziła się udostępnić lokal, ale też zaangażowała się w przygotowanie naszej Jednodniowej Restauracji. Gotowaniem zup podzieliłyśmy się więc po połowie ;) Wcześniej, w specjalnej ankiecie czytelnicy bloga mogli sami wybrać, których pięciu zup chcą spróbować. Nie mogło też zabraknąć zupy-niespodzianki dla odważnych ;) Była nią cytrynowo-kokosowa zupa Emilki.



piątek, 16 listopada 2012

KONKURS bez konserwantów!!

Zostałam zaproszona do udziału w akcji formy Tetra Pak "KARTON ZAMIAST KONSERWANTÓW". Z przyjemnością się zgodziłam, bo, po pierwsze - kto z nas nie chce móc w końcu jeść produkty zawierające mniej koszmarnej chemii; a po drugie - mogę wziąć udział w konkursie "Przepis w zgodzie z naturą" i ogłosić podobny konkurs dla Was! Więc po kolei - najpierw przedstawię Wam mój konkursowy przepis na danie bez konserwantów i ogłoszę konkurs dla Was. A jako wisienka na torcie, już w poniedziałek, pojawi się specjalny wpis dla ciekawskich - o konserwantach i nowych technologiach opakowań, które pozwalają jeść zdrowo i bez chemii.

DANIE W ZGODZIE Z NATURĄ

Moim zadaniem konkursowym jest przygotowanie przepisu z minimum jednym składnikiem, który otrzymałam w "paczce bez konserwantów". Miałam do wyboru:

-        Przecier pomidorowy Podravka 3 x 200 g
-        Przecier pomidorowy Łowicz
-        Kukurydza konserwowa Kwidzyn
-        Groszek konserwowy Kwidzyn
-        Sok 100 % Hortex Złote jabłka
-        Sok marchewkowy Fortuna Karotka


poniedziałek, 5 listopada 2012

Madras Curry - orientalny indyk

Uwielbiam kuchnię indyjską. Do tego stopnia, że ściągnęłam z Indii ich oryginalne mieszanki przypraw do rożnych mięs i ryb. Moim ulubionym daniem, i przyprawą jest własnie Madras Curry. Tym razem przygotowałam w ten sposób indycze golonki, ale może to być równie dobrze pierś z kurczaka,indyka, cielęcina(już mniej indyjska) lub wieprzowina - wtedy skracamy czas pieczenia. "Indyk madras" ma delikatną, niemal kremową konsystencję, która idealnie współgra z ostrawym, aromatycznym sosem. Bardzo aromatycznym, bo przyprawa madras składa się z: kolendry, chilli, kuminu, kurkumy, kozieradki, soli, czarnego pieprzu, mielonego imbiru, liścia laurowego, gałki muszkatołowej, goździków, cieciorki, cynamonu, kardamonu, kminku, dźawitri (asafetydy). Zamiast tej przyprawy możecie oczywiście użyć garam masala, która jest łatwo dostępna w większych sklepach. Trzeba tylko koniecznie dodać ostrej papryki - oryginalne madras curry, jak większość indyjskich potraw, jest bardzo ostre.

Składniki:

  • 6 indyczych golonek (lub 1 kg piersi z kurczaka,wieprzowiny lub cielęciny)
  • duża gęsta śmietana 18% + druga do podania
  • puszka pomidorów bez skórki
  • koncentrat pomidorowy
  • sok z limonki
  • 2 duże cebule
  • żółta i czerwona papryka
  • garść suszonych morelek
  • maka kukurydziana
  • olej do smażenia
  • 3 łyżki masła, najlepiej ghee
  • 5 cm świeżego imbiru
  • główka czosnku
  • 2 łyżki Madras Curry Powder
  • świeży ogórek



Mięso myjemy i osuszamy. Obrane ząbki czosnku blendujemy z obranym kawałkiem imbiru. Tak powstałą pastą nacieramy mięso i odstawiamy na około godzinę do lodówki. Po tym czasie mięso, w tym przypadku golonki indycze, oprószamy mąką kukurydzianą i obsmażamy na rozgrzanym oleju i przekładamy do brytfanki z pokrywą. Z umytych papryk usuwamy gniazda nasienne, kroimy je w spore kawałki i podsmażamy na rozgrzanym oleju. W trakcie smażenia posypujemy je łyżką madras curry. To samo robimy z pokrojoną w piórka cebulą. Warzywa przekładamy do brytfanki z mięsem i dodajemy pokrojone w ćwiartki morelki. Przygotowujemy sos - koncentrat mieszamy z pomidorami z puszki i śmietaną, sokiem z limonki oraz z resztką pasty z imbiru i czosnku, która została po marynowaniu mięsa.

sobota, 3 listopada 2012

Biały grzaniec

Grzaniec z białego wina! Eureka! Pierwszy raz próbowałam go chyba rok temu w węgierskiej restauracji. Zaciekawiło mnie to, bo wcześniej zawsze spotykałam grzańce tradycyjne, z czerwonego wina. Próbowałam z niepewną miną, ale ten genialny smak szybko to zmienił. Biały grzaniec nie jest tak "ciężki" i korzennie intensywny. Jest delikatny, zaskakujący połączeniem smaków wina, rumu i owoców a przy tym nadal rozgrzewający. Stworzony na listopadowe mokre popołudnia i wieczory. Myślę, ze malibu można zastąpić innym jasnym rumem, lub likierem kokosowym.

Składniki (dla 3-4)

  • 750 ml białego wina, w zależności od upodobań - półsłodkiego lub półwytrawnego
  • 150 ml malibu
  • spora pomarańczka
  • 6 suszonych morelek
  • garść suszonej żurawiny





Do garnuszka wlewamy wino i malibu, dodajemy żurawinę, pokrojone na ćwiartki morelki i pomarańczkę pokrojoną w ósemki. Wcześniej trzeba dokładnie wyszorować i sparzyć skórkę pomarańczy! Garnuszek stawiamy na bardzo małym ogniu i podgrzewamy - zdejmujemy natychmiast, kiedy tylko zacznie się gotować. Przelewamy do kieliszków, koniecznie z cząstką pomarańczy, morelki i kilkoma żurawinami. Można tez dodać łyżkę malibu. Podajemy w pucharkach lub kieliszkach z grubszego szkła - zwyczajne kieliszki do wina mogą pęknąć pod wpływem gorąca.

piątek, 2 listopada 2012

Rajskie jabłuszka kandyzowane

Rajska jabłoń to drzewo z  rodziny różowatych. Na pewno kiedyś je widzieliście - to raczej niskie jabłonki, które późną jesienią i zimą pozostają obsypane miliardami małych żółto-czerwonych jabłuszek. Często można je spotkać w przypałacowych ogrodach czy parkach - dawniej były w Polsce bardzo popularne. Choć miały służyć głównie do ozdoby, ich owoce są przepyszne. Cierpkie z przyjemną słodką nutą. Zbierać je można po pierwszych prawdziwych przymrozkach. Ja postanowiłam zrobić rajskie jabłuszka w syropie cukrowym. Takie jabłka są zimą świetną ozdobą różnego rodzaju tortów i deserów. Ja mam zamiar użyć ich do tarty, ale to najwcześniej w styczniu ;)

Składniki:
  • 1 i 1/2 kg rajskich jabłuszek
  • 1 kg cukru
  • 2 szklanki wody
  • sok z 1/2 cytryny



Jabłuszka należy wypłukać i osuszyć, zostawiając ogonki - dzięki temu będą przypominały kandyzowane wisienki. Czas na jedyny pracochłonny moment całej operacji - każde jabłuszko należy nakłuć w 2-3 miejscach wykałaczką. Dzięki temu nie popękają w czasie gotowania. Do garnka wsypujemy cukier i zalewamy go 2 szklankami wody. Dodajemy sok z 1/2 cytryny i całość stawiamy na małym ogniu.  Kiedy cukier się rozpuści i powstały lukier zacznie się delikatnie gotować, wrzucamy nasze jabłuszka.

wtorek, 30 października 2012

Paluchy wiedźmy, czyli Halloween po polsku ;)

Zdania o Halloween są bardzo podzielone. Jedni nachalnie optują za wpisaniem tego "święta" na stałe do naszego kalendarza. Inni prawie agresywnie je bojkotują. Ja jestem w tym temacie bardzo neutralna. Dla mnie Halloween po prostu nie jest świętem - jest dniem, w którym mam do wyboru kilka fajnych imprez z przebierankami. A za takimi imprezami szaleje! Mam bzika na punkcie wymyślania strojów, tematycznych dekoracji itp. Dlatego od kilka lat ze znajomymi dekorujemy nasz ukochany pub w dynie i pajęczyny, wymyślamy pasujące przekąski i oczywiście - przebieramy się :)




poniedziałek, 29 października 2012

Smażone zielone pomidory

Od razu ostrzegam, że - choć jestem jej wielką fanką - nie jest to przepis z książki. Raczej moja wariacja w temacie smażonych zielonych pomidorów właśnie. Wyszły pyszne! Zielone pomidory, to po prostu pomidory niedojrzałe. Mają pomidorowy, bardziej kwaśny smak, ale za to są twarde, a ich miąższ jest zwarty nawet po usmażeniu. Usmażone w panierce są bardzo smaczne. Można je podawać jako dodatek do mięsa czy ryby, lub jako przekąskę do pochrupania, na przykład w czasie oglądania filmu z przyjaciółmi.

Przy okazji smażenia zielonych pomidorów po raz kolejny przetestowałam też FORKY - przedziwny wynalazek do obracania smażonych rzeczy, który dostałam od firmy FORKitchen. Sprawdził się już przy najróżniejszych mięsach, plackach ziemniaczanych i blinach. Z pomidorami tez świetnie sobie poradził. Faktycznie, patelnia się nie rysuje, ale przede wszystkim przy odwracaniu nie chlapie na boki tłuszczem! wystarczy delikatny ruch nadgarstka. I choć FORKY nie nadaje się do odwracania delikatnych ryb, czy puszystych omletów - je jednak trzeba przewracać tradycyjną łopatką - to w pozostałych przypadkach jest niezastąpiony!

Składniki:

  • 3-4 spore zielone pomidory
  • 2 łyżki mąki kukurydzianej
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 4 łyżki startego parmezanu
  • 5 łyżek mleka
  • jajko
  • szczypta soli i pieprzu
  • oliwa do smażenia


Pomidory kroimy na około centymetrowej grubości plastry. W misce mieszamy na jednolitą masę mąkę pszenną, kukurydzianą, jajko i mleko. Całość doprawiamy szczypta soli i pieprzu, dosypujemy parmezan i delikatnie mieszamy. Plastry pomidorów moczymy w cieście i smażymy na rozgrzanej oliwie, na mniejszym ogniu. Powinny mieć złocisty kolor. Po usmażeniu można je oprószyć solą morską. 

niedziela, 28 października 2012

Scones, czyli brytyjska herbatka

Scones to tradycyjne brytyjskie bułeczki z rodzynkami, podawane do popołudniowej herbatki, czyli ' five o'clock tea' . Moim zdaniem są też idealne na niedzielne śniadanko. Maja przyjemną, lekko chrupiącą skórkę i miękki, wilgotny środek. Zawsze podaje się do nich masło, a także dżemy i miód. Ja lubię je również z mascarpone. Moje mi się tym razem troszkę za bardzo przypiekły ;)

Moje bułeczki scones zgłaszam do kolejnego etapu wyborów Kulinarnego Bloga Roku - będę wdzięczna za GŁOSY!

Składniki (15 sztuk)

  • 500g mąki
  • 100g cukru pudru
  • 5 łyżeczek proszku do pieczenia
  • 2 jajka 
  • 200 ml maślanki
  • 60g masła 
  • dwie garście rodzynek
  • szczypta soli



Na początek rodzynki zalewamy ciepłą wodą, i odstawiamy na minimum 30 minut. W tym czasie przygotowujemy ciasto. Do miski wsypujemy mąkę, cukier puder i proszek do pieczenia, dodajemy miękkie masło i rozgniatamy je palcami mieszając z sypkimi składnikami. Kiedy masło połączy się z mąką w drobne grudki dodajemy jedno jajko i maślankę. Najpierw mieszamy całość łyżką, a kiedy przestanie się bardzo lepić  wyrabiamy ciasto rękoma. Jeśli nadal jest zbyt lepkie, podsypujemy mąki, jeśli się nie lepie - dodajemy więcej maślanki.

czwartek, 25 października 2012

Figa z makiem, z pasternakiem!!


No jednak dziś nie z figą i makiem, ale jednak pasternak! I to glazurowane frytki z pasternaku. Coś genialnego  Chrupiąca, słodkawa skórka skrywa delikatny środek, dużo bardziej kremowy niż ten w ziemniakach. Są świetnym dodatkiem do mięs, zwłaszcza do konkretnego kawałka mięcha - steku, grillowanych mięs czy pieczeni. A czym jest właściwie pasternak? Dla mnie to też ciekawostka, więc poświęciłam chwil kilka na lekturę, i..."PASTERNAK to jarzyna korzeniowa pochodzącą z Europy Wschodniej. Częścią jadalną pasternaku są korzenie, dochodzące nawet do czterdziestu centymetrów długości i dwunastu centymetrów grubości. Był niegdyś warzywem bardzo popularnym w Polsce. Można powiedzieć, że został "wypchnięty" przez ziemniaki, których uprawa opanowała całą Polskę." Ja mogę wam powiedzieć, że wygląda jak potężna pietruszka, jednak jest jakby bardziej żółtawy, ma niesamowity, przyjemny charakterystyczny zapach, i delikatny słodkawy smak. Oprócz fryteczek nadaje się jako materiał na zupę lub pure. Można go też jeść na surowo, na przykład w sałatkach. 

Składniki: 
  • 1 kg pasternaku
  • 2 łyżki miodu
  • 6 łyżek oliwy
  • 4 duże ząbki czosnku
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • kilka goździków
  • szczypta soli i pieprzu

poniedziałek, 22 października 2012

Pierogi ze szpinakiem i łososiem

Chyba wszyscy lubią pierogi. Tradycyjnie - ruskie, lub z mięsem, no i świąteczne - z kapustą i grzybami. Ale właściwie pierogi można zrobić ze wszystkim. Ostatnio jadłam pierożki ze szpinakiem i fetą. Były pyszne, wyraźne w smaku, jednak odrobinę za słone. W domu postanowiłam więc zastąpić fetę łososiem. Wyszły przepyszne i bardzo delikatne. 

Składniki:

  • 300 g filetu z łososia
  • 1 kg szpinaku
  • 1/2 cytryny
  • łyżka masła
  • 3 ząbki czosnku
  • sól i pieprz czarny
  • jajko
  • 500 g mąki
  • łyżka oliwy do smażenia


Wyrabiamy ciasto - do mąki dodajemy jajko i stopniowo dolewamy przegotowaną wodę, cały czas wyrabiając masę. Ciasto powinno mieć gładką konsystencję, nie może tez lepić się do rąk. Jeśli dolejecie za dużo wody, wystarczy dosypać trochę mąki. Kiedy ciasto jest gotowe, odkładamy je pod ściereczkę, aby nie wyschło, i przygotowujemy farsz. Umyty, pozbawiamy łodyżek szpinak wrzucamy do rondelka z roztopionym masłem. Kiedy się zeszkli dodajemy sok z 1/2 cytryny, posiekany czosnek, sól oraz pieprz do smaku.

piątek, 19 października 2012

Kremowa zupa z brukwi

W białymstoku powstała spółdzielnia spozywcza, którą zaopatruje "Eko-rolnik". Uprawia również brukiew, więc cóż mogłam zrobić innego jak nie kupić kilo brukwi, i zastanawiać się kilka dni z czym to się je. Okazało się, że można jeść solo - smakuje prawie jak kalarepka. Ale nie mogłabym stworzyć posta pod tytułem "kupiłam brukiew i ją zjadłam" ;) Z brukwi powstała więc kremowa zupa. I mówię wam - jeśli  na jakimś ryneczku znajdziecie brukiew, kupcie ją i zróbcie zupę. Jeśli lubicie smak kalarepki, będziecie zachwyceni! 

Składniki:

  • 1 kg brukwi
  • 2 cebule - duża i mała
  • 150 ml śmietanki kremówki 30%
  • szyja indycza (może być skrzydło)
  • marchewka
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól i mielony czarny pieprz
  • ziarna pieprzu i ziela angielskiego
  • liść laurowy


wtorek, 16 października 2012

Tatar!

Bez świeżej, dobrze schłodzonej polędwicy wołowej się nie uda. I musi być siekany, nie mielony - wtedy przestaje być tatarem, jest po prostu mielonym mięsem wołowym ;) Ciężko jest mi zrozumieć osoby, które czują wstręt do tego dania. Ja mogłabym się żywić w sumie tylko tym. Wyrazisty smak mięsa, proste, dodatki...no przekąska idealna. Przekąska...na ostatnim weselu, na które mnie zaproszono, wciągnęłam chyba z pół patery tej przekąski. I nawet nie jest mi głupio ;)

Składniki:

  • świeża polędwica wołowa (100 g na osobę)
  • woda
  • pieprz czarny i sól
  • marynowane pieczarki
  • cebula cukrowa/czosnkowa
  • ogóreczki konserwowe
  • maggi*
  • musztarda Dijon*
  • żółtko, kiełki, granat*

Potrzebny nam będzie BARDZO OSTRY nóż. Tym bardzo ostrym nożem siekamy polędwicę na mikroskopijne kawałeczki. Istnieje specjalna technika siekania mięsa, którą zna i kiedyś zaprezentował mi pewien uroczy Pan, który nomen omen jest Tatarem. Używa się na raz dwóch noży, które w magiczny sposób się uzupełniają i siekają mięso dokładniej i szybciej niż maszynka - patrzyłam z otwartą buzią. Ja tak niestety nie potrafię, więc siekanie zajęło mi dłuższą chwilę. Dla bardzo leniwych pozostają maszynki do mielenia, jednak trzeba uważać, by nie pozostawiały na mięsie metalicznego posmaku.

poniedziałek, 15 października 2012

Barszcz ukraiński

Mój tatko uważa, że obiad bez zupy się nie liczy. Więc w dniu jego urodzin pozwoliłam mu zaszaleć - wybrał barszcz ukraiński. Też bardzo lubię tę zupę, jej przygotowanie jest jednak bardzo czasochłonne. Ale na niedzielny obiadek jest idealna - treściwa i szalenie aromatyczna. 

Składniki (duży garnek):

  • 300 g białej fasoli np. "piękny Jaś"
  • 200 g wędzonego boczku
  • szponder wołowy (dwa żeberka)
  • trzy duże buraki
  • dwie pietruszki
  • 5 marchewek
  • 3 duże ziemniaki
  • 1/2 małej kapusty
  • seler
  • por
  • cebula
  • ziarna pieprzu i ziela angielskiego
  • sok z cytryny
  • przecier pomidorowy
  • 5 ząbków czosnku
  • 1/2 kubka gęstej śmietany 18%



Do garnka wrzucamy składniki podstawowego bulionu: jednego obranego i pokrojonego na spore kawałki buraka, dwie marchewki, pietruszki, seler, por, obraną cebulę, fasolę (dzień wcześniej trzeba ją zalać wodą, aby moczyła się całą noc), obrane ząbki czosnku, szponder, pokrojony w plastry boczek oraz kilka ziarenek ziela angielskiego, pieprzu i dwa liście laurowe. Całość zalewamy wodą i gotujemy na małym ogniu, aż warzywa i fasola będą miękkie. 

piątek, 12 października 2012

Śledzik po staropolsku

Chyba jak większość dzieci, dawno, bardzo dawno temu nie lubiłam śledzi. Ale ten etap swojego życia na szczęście mam już za sobą, i za śledzikami wprost szaleję. Jakiś czas temu zaproponowałam wam moją ulubioną sałatkę z tej ryby - różowego śledzia w buraczkach. Dziś czas na sałatkę staropolską. Tak przygotowany śledź to fajna, wytrawna przekąska z delikatną miodową nutą - idealna na piątkową kolację, ale też pod wódeczkę ;)

Składniki:

  • 1/2 kg filetów śledziowych matias 
  • 2 duże jabłka
  • spora cebula
  • 5 ząbków czosnku
  • 2 łyżki majeranku
  • 2 łyżki śmietany 18% (gęstej)
  • 5 łyżke śmietanki kremówki 30%
  • łyżka miodu
  • 2 łyżki octu jabłkowego (lub winnego białego)
  • pieprz czarny
  • mleko (nieco ponad szklankę)


Filety płuczemy w zimnej wodzie, wkładamy do miski i zalewamy mlekiem na mniej więcej pół godziny. W tym czasie kroimy w dość drobną kostkę obrane, dokładnie oczyszczone z gniazd nasiennych jabłka. Jeszcze drobniej siekamy czosnek i cebulę. To wszystko wrzucamy do miseczki. Kiedy śledzie skończą się moczyć, odlewamy mleko a filety kroimy w kostkę - ja wolę drobniejsze kawałki, ale większe też nie będą przeszkadzały.

wtorek, 9 października 2012

Tort czekoladowy

Kilka razy już wspominałam, że cukiernik ze mnie marny, jednak od czasu do czasu coś słodkiego mi wychodzi. Na tort czekoladowy jednak nie powinnam się była porywać. Miał być tort baaaardzo czekoladowy. Taki idealny na specjalne okazje. Niestety, choć w smaku okazał się naprawdę rewelacyjny,  wyszedł też nieprzeciętnie brzydki...Najpierw miała być dekoracja z czekolady - zamiast wielkich płatów wyszły wiórki. Później miały być karmelowe pajęczynki - wszystkie próby posypały się w drobny mak. Może więc Wam wyjdzie ładniejszy, jeśli jesteście choć odrobinę bardziej cukierniczo uzdolnieni niż ja ;) Można tort po prostu pokryć masą cukierniczą lub kremem maślanym.
Mój tort więc na specjalną okazję się nie nada, ale jako niezawodna broń przed jesienną depresją zjadana wielką łyżką wprost z patery, najlepiej w towarzystwie przyjaciół - jak  najbardziej ;) Więc do dzieła - na pohybel jesiennej szarudze! ;)

Składniki:

  • 400 g gorzkiej czekolady
  • 400 g brązowego cukru + 2 łyżkmi do kremu
  • 200 g masła + do wysmarowania tortownicy
  • łyżka kawy rozpuszczalnej (125 ml zimnej wody)
  • 175 g mąki pszennej
  • 25 g kakao + do dekoracji
  • 3 jajka
  • 75 ml maślanki
  • 250 ml śmietanki kremówki 30%
  • po 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej i proszku do pieczenia
  • szczypta soli


Zaczynamy od przygotowania ciasta. Do dużej miski wrzucamy sypkie składniki: mąkę, brązowy cukier, kakao, szczyptę soli, sodę oczyszczoną i proszek do pieczenia i dokładnie mieszamy. W oddzielnej misce łączymy jajka z maślanką. A w garnuszku rozpuszczamy łyżkę kawy w 125 ml zimnej wody, dodajemy 200 g połamanej/posiekanej czekolady i 200 g masła. Składniki w garnuszku powinny się rozpuścić i połączyć w dokładną masę, ale nie powinny się gotować. Aby się nie przypaliły często je mieszamy. Na koniec za pomocą Dużej łyżki sypkie składniki łączymy z masą czekoladową. Kiedy wszystko dokładnie wymieszamy dodajemy jajka z maślanką i po raz kolejny dokładnie wszystko mieszamy. Tak przygotowane ciasto przelewamy do szczelnej, wysmarowanej masłem tortownicy (średnica 20-21 cm) i wstawiamy do nagrzanego do 160 stopni piekarnika na 1,5 godziny.

poniedziałek, 8 października 2012

Chicken pie Jamiego Olivera

Propozycja chyba tylko na weekendowy obiad, bo przepis jest bardzo praco i czasochłonny. Ale za to ta zapiekanka wygląda bardzo efektownie  i świetnie smakuje. Jestem więc pewna, że nie będziecie żałowali poświęconego jej czasu. A już na pewno osoby, które taką zapiekanką poczęstujecie, docenią wasze starania ;) Kurczak jest delikatny i kremowy, warzywa zachowują jędrność a całość świetnie kontrastuje z chrupiącą pokrywą z ciasta francuskiego

Składniki:
  • kurczak 1,5-2 kg
  • 3 spore ziemniaki
  • 6 mniejszych marchewek
  • 10 pieczarek
  • 3 średnie pory
  • główka czosnku
  • po pęczku tymianku, rozmarynu i pietruszki
  • 3 liście laurowe
  • 150 ml białego wytrawnego wina
  • cytryna
  • kilka łyżek masła
  • jajko
  • arkusz ciasta francuskiego
  • szklanka śmietanki 36%
  • 400 ml bulionu drobiowego
  • sól i pieprz

piątek, 5 października 2012

Bazylka wcina Filipiny

Znacie vloga Emmy eats? Ja go uwielbiam, a właściwie to jeden z niewielu vlogów na jakie zaglądam. Jeśli nie znacie jeszcze Emmy, polecam Wam odcinek Emmy eats Poland - szczerze się uśmiałam, choć zdecydowanie w paczce z Polski zabrakło delicji ;)


Jakiś czas temu mój kuzyn wyruszył na Filipiny i przywiózł mi stamtąd kilka ciekawych kulinarnych historii - o jedzeniu robali i i aligatorów, oraz kilka tamtejszych przysmaków. Zainspirowana Emmy postanowiłam Wam te smakołyki w opisać w jej stylu. Więc przed Wami Bazylka Wcina Filipiny ;)


czwartek, 4 października 2012

Przetwory - sałatka z ogórków i cebuli

Uwielbiam takie sałatki. I tu właśnie pojawia się problem - za każdym razem wstawiam je do piwniczki z silnym postanowieniem odpieczętowania słoików dopiero zimą, i jakoś zanim spadnie śnieg w piwniczce pusto ;) Ten przepis na ogórki jest jednym z moich ulubionych, zalewa jest za razem słodkawa i wytrawna a ogóreczki pozostają chrupiące.

Składniki (4 duże słoiki, około 800ml):

  • 3 kg ogórków
  • 6 sporych cebul
  • 6 ząbków czosnku
  • liść laurowy
  • pieprz i ziele angielskie w ziarnach 
  • 2 łyżki soli
  • 1/2 szklanki octu
  • 1/2 szklanki oleju
  • szklanka cukru 
  • 250 g koncentratu pomidorowego

Ogórki dokładnie myjemy, obieramy i tniemy na plasterki - polecam użycie szatkownicy, to bardzo ułatwia robienie wszelkich przetworów. Cebulę kroimy w piórka i wrzucamy do naczynia razem z ogórkami. Całość solimy, delikatni mieszamy i odstawiamy przynajmniej na pół godziny, tak by ogórki puściły sok. W tym czasie przygotowujemy zalewę. Do dużego garnka wlewamy olej i ocet, dodajemy koncentrat i cukier i całość zagotowujemy co chwilę mieszając. Kiedy cukier się rozpuści wrzucamy warzywa i posiekane ząbki czosnku. Do wyparzonych i dobrze osuszonych słoików wrzucamy po kilka ziarenek pieprzu i ziela angielskiego oraz liść laurowy. Kiedy warzywa w zalewie się zagotują przekładamy je do słoików i dokładnie zakręcamy. Pasteryzujemy 10 minut.


środa, 3 października 2012

Ciasto marchewkowe i karotkowe babeczki dla Geek Girls Carrots

Geek Girls Carrots to społeczność kobiet kochających nowe technologie, której "matką założycielką" jest Kamila Sidor - naprawdę wspaniała inspirująca osóbka. Karotki, bo tak w skrócie można nazwać członkinie społeczności, spotykają się już w kilku największych miastach w Polsce. Na każdym spotkaniu są ciekawe wystąpienia, czas na networking i obowiązkowo wcinanie marchewkowych przysmaków.


Fot.: Tomasz Poskrobko / 2012 (c) tposkrobko.pl
Fot.: Tomasz Poskrobko / 2012 (c) tposkrobko.pl

Zostałam poproszona o przygotowanie tych przysmaków - zrobiłam ciasto marchewkowe i karotkowe babeczki, na które przepis pojawi się poniżej. Zostałam też prelegentką na pierwszym spotkaniu białostockich karotek. Niespecjalnie uważam się za geeka, ale jakoś tam niby w sieci jestem obecna ;) W swojej prezentacji "Blogosfera na widelcu" opowiedziałam więc o kulinarnej blogosferze, sposobach autopromocji i nawiązywaniu współpracy. I chyba całkiem się to publiczności podobało - nie będę ukrywała, lubię gadać ;)
Networking też wypadł super - poznałam dziewczyny zajmujące się programowaniem, graficzki, i kobietki z niesamowitymi pomysłami na współpracę. Mam nadzieje, że z tych znajomości wyjdzie coś naprawdę fajnego.