Paluchy wiedźmy, czyli Halloween po polsku ;)

Zdania o Halloween są bardzo podzielone. Jedni nachalnie optują za wpisaniem tego "święta" na stałe do naszego kalendarza. Inni prawie agresywnie je bojkotują. Ja jestem w tym temacie bardzo neutralna. Dla mnie Halloween po prostu nie jest świętem - jest dniem, w którym mam do wyboru kilka fajnych imprez z przebierankami. A za takimi imprezami szaleje! Mam bzika na punkcie wymyślania strojów, tematycznych dekoracji itp. Dlatego od kilka lat ze znajomymi dekorujemy nasz ukochany pub w dynie i pajęczyny, wymyślamy pasujące przekąski i oczywiście - przebieramy się :)

W zeszłym roku wystąpiłam więc jako Gnijąca Panna Młoda :) Ale zanim przynieśli mi suknię z welonem, upiekłam pyszne maślane ciasteczka z migdałami - paluchy wiedźmy. Wyglądają koszmarnie, jak prawdziwe palce ze złażącymi paznokciami. Będą jeszcze straszniejsze, jeśli dodamy do nich zielonego lub niebieskiego barwnika - tak mam zamiar zrobić w tym roku. Ale za to są przyjemnie kruche i smakują genialnie!

Składniki:

• 200 g masła
• 3/4 szklanki cukru pudru
• 2 szklanki mąki
• garść łuskanych, obranych migdałów
• kilka kropli aromatu migdałowego
• jajko
• szczypta soli
• łyżeczka proszku do pieczenia

Ze wszystkich składników (oczywiście oprócz migdałów) wyrabiamy gładką  masę. Jeśli masa jest zbyt lepka dodajemy odrobinę więcej mąki. Do części masy można dodać zielony lub niebieski barwnik, wtedy część paluchów będzie "gnijąca". Gotowe ciasto wstawiamy na minimum 30 minut do lodówki. Po tym czasie formujemy paluchy: z ciasta robimy wałeczki grubości i długości palca środkowego, odrobiny je rozpłaszczamy, na końcu wciskamy migdał, który ma udawać paznokieć, a w miejscach stawów odciskamy nożem po kilka paseczków - będą wyglądały jak pomarszczona skóra. Paluchy układamy na blasze wyłożonej papierem pergaminowym i pieczemy 10 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Ps. W tym roku zostałam psychodeliczną wersją Alicji w krainie czarów ;)