sobota, 29 czerwca 2013

Pieczona perliczka

Perliczka niestety nie jest popularnym w Polsce mięsem, ale od czasu do czasu można gdzieś znaleźć świeżą. Jeśli znajdziecie - kupcie koniecznie! Mięso perliczki jest  bardzo zdrowo, zawiera minimalną ilość tłuszczu i jest zalecane we wszelkiego rodzaju dietach, oraz osobom z podwyższonym cholesterolem. W smaku to coś pomiędzy kurczakiem, a dzikim ptactwem - bardzo ciekawa mieszanka. W kurczakach  czy indykach uwielbiam udka, więc i tu rzuciłam się na nogę w pierwszej kolejności ;) Także mogę Was uprzedzić, że udka są raczej średnie - pełne ścięgiem i plewek. Za to pierś jest niezwykła, krucha i soczysta.

Składniki:
  • cała perliczka
  • 3 łyżki majeranku
  • 3 ząbki czosnku
  • sól i czarny pieprz
  • łyżka masła
  • 10 cienkich plastrów boczku lyb szynki
  • 4 jabłka
  • 1/2 kubka białego, wytrawnego wina
  • odrobina oliwy z oliwek



Perliczkę myjemy i osuszamy, odcinamy kuper. Nacieramy ją mocno solą, zmielonym czarnym pieprzem, dwiema łyżkami majeranku, zgniecionym czosnkiem oraz kilkoma kroplami oliwy, i odstawiamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na noc. Przed upieczeniem środek perliczki wypełniamy obranymi, pokrojonymi w kawałki jabłkiami i pozostałym majerankiem. Na wierzchu układamy plastry boczku i drobne wiórki masła, a do brytfanki wlewamy wino. Perliczkę pieczemy bez przykrycia, przez godzinę w 180 stopniach, co kwadrans polewając dokładnie płynem z brytfanki. Po upieczeniu powinna odpocząć około 15 minut, zanim podamy ją naszym gościom.

piątek, 28 czerwca 2013

Wakacyjne placuszki z owocami lasu

Miały być amerykańskie pancakes z jagodami, ale listę zakupów zostawiłam w domu i oczywiście zapomniałam kupić maślankę ;) Mam więc dla Was bardzo prosty przepis na domowe, puszyste placuszki. Uwielbiam je waśnie z jagodami - smak przywołuje wakacje z czasów dzieciństwa. A jeśli jeszcze uda Wam się znaleźć gdzieś poziomki...lato w gębie! Jagody mozna z powodzeniem  zastąpić malinami, na które sezon zacznie się już za momencik.

Składniki (5-6 osób):

  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 2 szklanki jagód
  • 1,5 szklanki mleka
  • 75g masła
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli






Do miski wsypujemy wszystkie sypkie składniki, poza jagodami. W oddzielnym naczyniu mieszamy mleko z jajami i roztopionym masłem. Miksując do uzyskania jednolitej  masy, łączymy suche i mokre składniki. Kiedy ciasto jest gotowe dodajemy do niego jagody - połowę wcześniej delikatnie rozgniatamy widelcem. Masę - najlepiej w pojemniku z pokrywką - wstawiamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie smażymy placuszki na patelni delikatnie muśniętej olejem. Aby wyszły nam zgrabne placuszki, na jednego przypadają około 3 łyżki ciasta. Usmażone powinny być z obu stron złocisto - brązowe. Idealna propozycja na śniadanie, lub podwieczorek na tarasie.

środa, 26 czerwca 2013

Rzecz o polskich winach - Galicyjski festiwal win!

W żadnym wypadku nie jestem w temacie win specjalistką, ale z czystym sumieniem nazwę siebie amatorskim koneserm ;) Na Galicyjski festiwal win trafiłam całkiem przypadkiem, w czasie mojego meksykańskiego weekendu w Rzeszowie. Impreza mieściła się na dziedzińcu tamtejszej galerii handlowej. Po opłaceniu 15zł za wejście, i 5zł za kieliszek raj nieograniczonej degustacji win z trzydziestu winnic z Polski, Gruzji i Węgier miał stanąć przed mną otworem. Z początku trszokę się jednak rozczarowałam, pierwsze tokaje których próbowałam były raczej średnie. Kolejni wystawcy nie wzięli pod uwagę pogody, a umówmy się - przy 30 stopniowej duchocie ciepłe białe wino - nawet nienajgorsze - traci wszystkie swoje atuty. Z czasem w tłumie zaczęli się pojawiać podpici spryciarze, kupujący jeden kieliszek, którym sie wymieniali, starając się jak najbardziej dosłownie wykorzystać obiecaną "nieograniczoną degustację".
I właśnie wtedy dotarłam do przedstawicieli winnic polskich! Wczesniej nie miała okazji spróbowania naszych rodzimych wyrobów, i jakoś mnie do nich nie ciągnęło, bo jakim cudem w kraju bez słońca i żywych tradycji winiarskich miał by powstać przedni trunek...Jaką byłam ignorantką!

wtorek, 25 czerwca 2013

Fiesta Mexicana w Rzeszowie

W miniony weekend wybrałam się do Rzeszowa, na zaproszenie Gosi z restauracji LOFT, która mieści się tuż obok tamtejszej galerii Millenium hall. Dotarłam po 12 godzinach w moim ukochanych najukochańszym PKP, które jest już tak luksusowe, że do biletu dorzuca saunę gratis ;) Ale warto było się pomęczyć.   Restauracja jest urządzona bardzo w moim stylu - nowoczesne, jasne lecz nie chłodne wnętrze z prostymi elementami dekoracyjnymi, w sam raz na kolację ze znajomymi lub biznes lunch. Razem z Gosią przygotowałyśmy specjalne, weekendowe meksykańskie menu, które przygotowałam razem z ekipą LOFTu. Było oczywiście tacos i chili con carne, burrito ze spora dawką jalapeno  i fajita, no i desery, które zrobiły furorę - mus czekoladowy z nutką chili i pomarańczowo-waniliowy flan. Powiem krótko - zakochałam się! Zakochałam się w pracy w kuchni - było jak w serialach: mimo, że jest zapieprz (wybaczcie, ale do tego co się dzieje kiedy jest full gości łagodniejsze określenia nie pasują) to wszyscy żartują, leci muzyczka, ktoś podśpiewuje pod nosem, ktoś się giba radośnie mieszając w kociołku. Wiem, że na pewno nie zawsze jest tak wesoło,  wręcz filmowo, ale szef kuchni - Mariusz Nazimek, ma naprawdę fajny zespół, z którym praca to sama radość. Pod koniec dnia stopy odpadają z bólu a ze zmęczenia padasz na ryjek, ale, paradoksalnie, ten weekend naładował mnie ogromną dawką pozytywnej energii. 


czwartek, 13 czerwca 2013

Kremowa zupa rybna z owocami morza

Opowiadałam Wam już o genialnych warsztatach kulinarno-fotograficznych na Konfederackiej 4, teraz czas podzielić się kilkoma przepisami. Zacznę od zupy rybnej z owocami morza - to danie zdecydowanie mnie oczarowało aksamitną konsystencją i głębią aromatów. To zupełnie inna zupa rybna, niż te z którymi spotykałam się dotychczas. A do tego jest dziecinnie prosta w przygotowaniu! Podaję przepis na przygotowanie zupy z całej ryby, ale można też użyć głów i resztek po filetowaniu.

Składniki:

  • dorada (lub inna podobnej wielkości ryba)
  • 3 świeże krewetki w pancerzach
  • kawałek pora
  • dwie marchewki
  • duża cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • 2-3 łodyżki selera naciowego
  • papryczka chili
  • szczypta świeżego rozmarynu
  • dosłownie odrobina szafranu
  • pieprz i sól
  • oliwa z oliwek
  • do podania świeża kolendra i cytryna



Wszystkie składniki na koniec zblendujemy, więc nie musimy ich drobno siekać. W garnku na rozgrzanej oliwie podsmażamy niechlujnie pokrojone marchewki, seler i por, po kilku minutach dodajemy pokrojoną w ósemki cebulę, czosnek w ząbkach, posiekaną papryczkę chili i rozmaryn. Po Po kolejnych pięciu minutach wrzucamy krewetki w całości i podzieloną na kilka części rybę, oczyszczoną z wnętrzności i skrzeli - skrzela zostawiają nieprzyjemny, gorzki posmak. Kiedy krewetki zmienią kolor całość zalewamy wodą tak, by prawie zakrywała składniki zupy. Całość musi się gotować przez minimum 30 minut.

wtorek, 11 czerwca 2013

Bajgle

Na ostatni Restaurant Day razem z podlaskimi blogerami kulinarnymi zorganizowałam wielki PIKNIK. Każdy przygotował mnóstwo smakołyków - ja postawiłam na piknikowe kanapeczki z domowym pieczywem. Najszybciej rozeszły się bajgle z pieczoną piersią z indyka, gorgonzolą i soczystą gruszką. Dziś przepis właśnie na te mięciutkie bajgle z chrupiącą skórką. Jest z nimi troszkę zabawy, ale naprawdę warto.  Przygotowałam je z przepisu z bloga Moje wypieki, który serdecznie Wam polecam.

Składniki (10 sztuk):

  • 1/2 kg mąki pszennej
  • łyżka cukru (+ druga do gotowania)
  • łyżeczka soli
  • 5 g suchych drożdży (lub 10 mokrych)
  • 300ml wody
  • żółtko
  • ziarna do posypania - mak, sezam i co Wam tylko przyjdzie do głowy



Wyrabiamy ciasto z mąki, soli, łyżki cukru, drożdży i wody o temperaturze pokojowej. Powinno być gładkie i sprężyste. Wkładamy je do miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na półtorej godziny. Po tym czasie ciasto wyjmujemy z miski, i na stolnicy dzielimy je na dziesięć równych części. Każdą oprószamy mąką i formuje my z nich kuleczki.Teraz z każdej kulki musimy uformować bajgiel. W środek kulki wciskamy wcześniej zamoczony w wodzie palec, i zaczynamy nim obracać - kręcimy bułeczkę na palcu, jakby to było hula hop ;) Kiedy dziurka ma około 3,5 cm średnicy, bajgle układamy na posypanej mąką tacy, oprószamy je mąką również z wierzchu i pod ściereczką odstawiamy na kolejne 40 minut.

sobota, 8 czerwca 2013

"Kanapeczka" z wytrawnymi truskawkami

I na zakończenie mojego menu na Malta Festiwal Poznań 2013 coś odkrywczego w swojej prostocie i zniewalającego w smaku. Bardzo prosty, lekki deser - tak aby każdy spokojnie znalazł na niego miejsce po lunchu czy kolacji. W formie kruchej "kanapeczki", która polewą z sosu balsamico i bazylią wydobywa z truskawek nowy, zaskakujący smak.

Skladniki (8 porcji):


  • arkusz ciasta francuskiego
  • 150g serka mascarpone
  • 50ml śmietanki kremówki 36%
  • łyżka cukru
  • 150ml octu balsamicznego
  • duża garść truskawek bez szypułek
  • po kilka listków bazylii na porcję


Tak jak z kanapkami bywa - nic prostszego, ale za to efekt wspaniały! Godzinę wcześniej truskawki przesypujemy cukrem i wstawiamy do lokówki - dzięki temu będą mniej kwaśne. Ciasto francuskie kroimy na osiem równych prostokątów, układamy na papierze do pieczenia, nakłówamy widelcem i wstawiamy na jakieś 8 minutek do piekarnika nagrzanego do 180 stopni - mają się zrobić złocistobrązowe. Po upieczeniu muszą ostygnąć. Smarujemy je serkiem mascarpone wymieszanym dokładnie ze śmietanką. Na kremie układamy po kilka listków bazylii, a na nich nasze truskawki. Na koniec przygotowujemy sos balsamico, czyli zredukowany ocet balsamiczny. Ocet wlewamy do małego garnuszka i stawiamy na dużym ogniu, co jakiś czas mieszając. Płyn dość szybko odparuje, tworząc gęsty, esencjonalny sos, wspaniale podkreślający smak truskawek i bazylii. Świeże i wyraźne smaki tego deseru wspaniale pasują do dobrze schłodzonego białego wina.

piątek, 7 czerwca 2013

Wątróbki z wiśniami, w wiśniówkowej glazurze

Czas na luchową propozycję do mojego menu konkursu Malta 2013 - Rezydencje dla artystów gotujących! Miało byc coś z grasicą, ale okazuje się, że nie mam aż takiego szczęścia, i udaje mi się ją dopaść tylko raz na miesiąc...Pozostałam więc przy mojej ostatniej obsesji eksperymentowania z podrobami różej maści. Zapraszam na wątróbkę z wiśniami, i wiśnióweczką. Cudowne połaczenie wytrawnej kwaskowatości wiśni, rozgrzewającej słodyczy wiśniówki i kremowej konsystencji wątróbek. Koniecznie podane z bagietką i małą miseczką świerzych sałat polanych dobrą oliwą, tak po prostu.

Składniki (2 porcje):

  • około 200g wątróbek drobiowych
  • 200ml mleka
  • czubata łyżka masła
  • duża garść wydrylowanych wiśni
  • 50ml wiśniówki
  • sól i świeżo zmielony czarny pieprz
  • do podania: mix świeżych sałat z oliwą, kawałek bagietki




Oczyszczone z plewek watróbki zalewamy mlekiem, i wstawiamy do lodówki  na co najmniej godzinę. Po tym czasie delikatnie je osuszamy papierowym ręcznikiem, i wrzucamy na patelnię z rozgrzanym masłem. Co jakiś czas obracamy wątróbki, tak aby obsmazyły się ze wszystkich stron. Kiedy po kilku minutach zbrązowieją, na patelnię dorzucamy wiśnie i całość lekko solimy oraz doprawiamy pieprzem do smaku. Po minutce wlewamy wiśniówkę jednoczesnie zwiekszając ogień. Kiedy płyn odparuje i zamieni się w gęsty sos danie jest gotowe. Do tego najprostsza salata i koniecznie bagietka, żeby było czym zebrać resztki cudownego sosu z pustego talerza ;)

środa, 5 czerwca 2013

Ryba z soli na białym risotto

Jak wiecie po mojej wiosennej wyprawie do Poznania zakochałam się w tym mieście - raju smakosza. Dlatego postanowiłam skorzystać z okazji kolejnych odwiedzin wielkopolski. Wybieram się na Malta Festiwal Poznań, mam nadzieję - jako "artysta gotujący" ;)

Moja propozycja na kolację festiwalowego menu to ryba z soli na wytrawnym risotto. Tym razem to labraks, ale można tak przygotować dowolną rybę, jeśli tylko mamy filety ze skórą. Taka metoda przygotowania ryby wspaniale podkreśla jej naturalny smak, pozostawiając mięso soczystym i delikatnym. Świetnym dodatkiem jest wytrawne białe risotto, koniecznie ze świeżym, lipcowym słodkim groszkiem. Risotto nie jest najłatwiejszą potrawą, wymaga ciągłej uwagi i nie można trzymać się konkretnego przepisu, płynne składniki dodajemy raczej "na oko", w zależności od tego jak bardzo nasz ryż jest spragniony ;)  jako dodatki podajemy kawałek cytryny do skropienia ryby i kilka kropli kwaskowatej emulsji z koperku i pietruszki.

Składniki (4 porcje):
  • 4 filety ze skórą (lub 8, jeśli są malutkie)
  • szczypta soli morskiej
  • 400g ryżu arborio
  • 150ml śmietanki 
  • 250ml białego wytrawnego wina
  • 3 ząbki czosnku
  • woda
  • duża cebula
  • 200g zielonego groszku
  • łyżka masła
  • 50g parmezanu
  • około 50 ml dobrej oliwy z oliwek
  • sól i świeżo zmielony czarny  pieprz
  • garść koperku i pietruszki 






Rybę robi się dosłownie chwilę, więc zajmiemy się nią później. Na razie nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i zabieramy się za risotto. Robimy je na dość sporym ogniu, i lepiej nie zostawiać go ani na chwilę bez opieki, bo ma tendencje do przypalania się. Jego przygotowanie zajmie około 15-20 minut. W średnim garnku, na oliwie i maśle szklimy drobno posiekaną cebulę i czosnek. Dosypujemy do nich ryż arborio i chwilę podsmażamy, powinien zrobić się lekko przezroczysty. Dolewamy 100 ml wina - ryż powinien je natychmiast wchłonąć. Cały czas mieszając stopniowo dolewamy  tak około 100ml wody. Kiedy ryż ją wchłonie, dolewamy kolejne 100ml wina. Kiedy ryż jest już lekko napęczniały, ale wciąż twardy, dodajemy śmietankę. Po jej wchłonięciu czas na sól, pieprz i groszek.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Warsztaty na Konfederackiej 4

O tych warsztatach pewnie już naczytaliście się do znudzenia, bo zaproszono na nie kilkunastu blogerów, i każdy chyba już zdążył je opisać. Ja postanowiłam troszkę odczekać, aż minie mi zachwyt chwilą, i ocenić je na chłodno. Minął ponad tydzień, zachwyt pozostał! Niezmiennie były to najwspanialsze, najlepiej zorganizowane warsztaty kulinarno-fotograficzne (w innych kategoriach zresztą też) w jakich miałam okazję uczestniczyć! Dlaczego? Chyba dzięki tak wspaniałemu połączeniu miejsca, czasu i ludzi. Zabawię się w wyliczankę ;)