Jeśli jesteś na diecie - natychmiast przestań czytać ten post! ;) Jeśli nie znajdujesz żadnych przeciwwskazań, zabieram Cię dziś w podróż do raju umami. Bardzo lubię steki z antrykotu, bo są idealnie poprzerastane cienkimi niteczkami tłuszczu, dzięki którym mięso jest miękkie i soczyste. Po usmażeniu czy grillowaniu mięso powinno nabrać ciepła w piekarniku, tym razem jednak zamiast wkładać do pieca, zafundujemy mu ciepłą maślaną kąpiel. Efekt naprawdę wart grzechu! Mięso nie nasiąka tłuszczem, ale nabiera wspaniałego maślanego posmaku, z wyraźną nutą sosu sojowego. Pozostaje przy tym niesamowicie soczyste i delikatne.
Składniki:
- steki z antrykotu, po jednym na głowę
- kostka masła
- szalotka
- sos sojowy
- świeży tymianek
- 2 ząbki czosnku
- pieprz czarny
Zacznijmy od podstaw. Stek, to porządny kawał mięcha, nie kroimy więc wołowiny w cienkie plastry, jak na schabowy. Każdy kawałek powinien być grubości PRZYNAJMNIEJ dwóch palców. Mięso oprószamy czarnym pieprzem, najlepiej świeżo zmielonym, i wrzucamy na bardzo mocno rozgrzaną patelnię. Antrykot jest fajnie poprzerastany tłuszczykiem, który szybko zacznie się wytapiać, także nie potrzebuje dodatkowego na patelni. Jeśli macie ochotę, możecie przed smażeniem delikatnie "maznąć" go oliwą z oliwek. Jeśli mamcie taką możliwość smażąc steki starajcie się mieć na patelni tyle samo pustego miejsca, ile zajmuje mięso. Wtedy obracając je na drugą stroną kładziemy je na świeżą, mocno rozgrzaną powierzchnię - w miejscu, w którym przed chwilą leżał stek, oddała mu część swojego ciepła.
Nasze steki smażymy około 3 minut (aż nabiorą brązowego koloru) z obu stron. Przypiekamy też cieńsze boki, tak by dokładnie zamknąć w środku soki. W tym czasie na kąpieli wodnej (na garnku z wrzącą wodą) stawiamy patelnię, w której roztapiamy kostkę masła, dodajemy do niej bardzo drobno posiekaną szalotkę, czosnek, 3 łyżki sosu sojowego oraz kilka gałązek tymianku. Po 3 minutkach w gorącym maśle lądują usmażone steki, a patelnię zakrywamy szczelnie folią aluminiową. Po 8 minutach mięso obracamy na drugą stronę, razem powinno zostać w maślanej kąpieli około 15-20 minut. Gotowe steki Wyjmujemy z patelni i odkładamy na minimum 10 minut aby odpoczęły przykryte folią. Nasze masło możemy na koniec doprawić sosem sojowym, Przed podaniem polewamy nim mięso, oprószamy je solą morską i świeżo zmielonym pieprzem.
A jeśli zostaną Wam jakieś resztki, po prostu pokrójcie je w plastry i podgrzejcie w sosie który został. Do tego świeża bułeczka, i gwarantuję, że znajomy wymiotą patelnię do czysta tak, że obejdzie się bez zmywania ;)
Zawsze miałam wrażenie, że steki mi za suche wychodziły, ale skoro na andrzejki robię rodeo steak house to wypróbuję je zrobić po twojemu bo prezentują się pysznie i soczyście :). Takiej imprezy integracyjnej to w moim domu jeszcze nie było!
OdpowiedzUsuńSuper temat na imprezę ze znajomymi! :)
UsuńPrzepis wykorzystaliśmy w czasie przygotowania dzisiejszej świątecznej kolacji. Mięso smakowało genialnie - delikatne i maślane. Mąż był zachwycony więc z pewnością tu wrócę!
OdpowiedzUsuńWspaniale! bardzo się cieszę, że Wam smakowały :D
UsuńKolejna sztuczka do szufladki "Boskie steki", na pewno sie przyda. Umieszczę tuz obok tej zdobytej od chłopaków z RPA, mistrzów grilla- przed wrzuceniem na ruszt(jeszcze płonący, nie białe węgle) zanurzyć steki w mieszance oliwy i brandy, pół na pół. Opiec błyskawicznie z obu stron, odlozyć pod folia na bok, grillowac wg uznania, gdy węgle pokryja sie juz popiołem, a płomienie znikna. Soki zamknięte w środku, a poniekąd flambirowana brandy daje ciekawe efekty smakowe.
OdpowiedzUsuńTakie cudeńka powinna serwować każda restauracja Wrocław zapewne gdzieś taką ma... Tylko gdzie ja się pytam!?
OdpowiedzUsuń