W zeszłym tygodniu debiutowałam w nowym studiu kulinarnym ATUTY. (tak! Białystok też nareszcie ma studio kulinarne!) Mamy listopad, więc zgodnie z porą roku tematem przewodnim była gęsina. I to nie byle jaka, bo oprócz klasycznych dań odtworzyliśmy między innymi przepisy na gąskę pochodzące z XVII-wiecznego dworu księcia Radziwiłła. Gęś upiekliśmy, "obraliśmy" z mięsa i przygotowaliśmy starodawny sos. W smaku, jak to się teraz mówi - PETARDA. Choć składniki wydawały się niekoniecznie do siebie pasujące, konsystencja sosu baaardzo odbiegała od współczesnego wyobrażenia słowa "sos", finalnie powstało coś zaskakującego i po prostu pysznego! Wspaniale wyszły też pozostałe dania - konfitowane gęsie udo z gruszkowo-jabłkowym chutney, i różowiutka gęsia pierś. A to wszystko doprawione czerwonym winem i dobrym humorem.
Powód dla którego na Świętego Marcina powinno się delektować gęsiną jest prozaiczny, a wręcz banalny. Właśnie w tym czasie kończy się tucz gęsi, ich mięso jest młode, aromatyczne i idealnie tłuściutkie. Choć wiąże się z tym również legenda: Św. Marcin w swej skromności chciał uniknąć nominacji na francuskiego biskupa, skrył się więc w szopie z gęśmi, które to wydały go swym głośnym krzykiem. Szkoda, że gęsina w Polsce wciąż jest mało popularna, bo to jedno z najzdrowszych mięs. Jej tłuszcz zawiera kwas omega 3 i 6, dużo fosforu i wapnia. A co najważniejsze - jest łatwe w przygotowaniu i bardzo smaczne. Gęś pieczona lub konfitowana wymaga kilkugodzinnego przygotowani, dlatego mam dla Was przepis na coś znacznie szybszego, a równie smacznego. Różowiutką pierś z gęsi przygotujecie w niecałe 30 minut, Wspaniale smakuje z ciepłymi dodatkami, lub na zimno, jako cześć sałatki.
Składniki:
- pierś z jednej gęsi na 2 osoby
- świeżo mielony pieprz czarny
- gruboziarnista sól
Jeśli pierś nie jest wyfiletowana, należy oddzielić ją od kości. Odcinamy też nadmiar skóry i tłuszczu, tak by nie wystawały znacznie za różową część mięsa. Skórę nacinamy pod kątek w obie strony, tak by powstała kratka. Piersi układamy na zimnej patelni skórą do dołu i dopiero wtedy włączamy ogień. Mięso trzymamy na patelni do momentu kiedy ze skóry wytopi się cały tłuszcz, co chwilę zbierając go z patelni. Kiedy skóra jest złotobrązowa, pierś przewracamy na drugą stronę, i smażymy około 2-3 minuty. Jeśli pierś jest dość gruba, obsmażamy również jej boki - dzięki temu zamkniemy w środku wszystkie soki. Obsmażoną już gęś układamy na ruszcie (na blaszce może się "ugotować" w wyciekającym z niej tłuszczu) i wstawiamy na 15 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Upieczoną gęś wyjmujemy, i chowamy pod folią aluminiową, aby sobie odpoczęła. Po przynajmniej 10 minutach kroimy pierś w plastry, oprószamy solą oraz pieprzem, i podajemy. Wspaniałym dodatkiem są różnego rodzaju pure, sałaty czy rubinowe, wiśniowo - korzenne buraczki.
Zdjęcia (poza ostatnim) dzięki uprzejmości Studia Kulinarnego ATUTY w Białymstoku
Pięknie to wygląda. U mnie w Wielkopolsce, szczególnie w mojej rodzinie Dzień Niepodległości zawsze porządnie świętowaliśmy: rogale, gęś, ew kaczka i oczywiście czernina :)
OdpowiedzUsuńCudnie wygląda i gęsina i studio. Ciekawa jestem tego sosu o którym wspominasz na początku. Podejrzewam, że to wszystko smakowało obłędnie. Będzie reszta przepisów?
OdpowiedzUsuń