środa, 17 lipca 2013

Malta Festival Poznań - Lokal:KUCHNIA!

Malta Festival w Poznaniu małymi kroczkam zbliża się ku końcowi. Czas więc na relację, a bardziej fotorelację, z moich "występów". Jako jedna z dziesięciu blogerów zostałam zaproszona do Poznania, i poproszona o przygotowanie swojego menu do festiwalowej restauracji prowadzonej przez zespół Concordia Taste. Ten wyjazd pogłębił tylko moją miłośc do Poznania. W tym pięknym mieście, na Placu Wolności powstała przestrzeń festiwalowa Generatora MALTA, którą kierują trzy energiczne dobre dusze: Karolina, Kasia i Joanna. W miejskiej przestrzeni powstał ogród, park z hamakami i leżakami, scena, zakątek dla dzieciaków i właśnie festiwalowa restauracja. Kolorowa, przyjemna, z nalesnikami mieszanymi w betoniarce! W czasie całego festiwalu miały tam miejsce spotkania z ciekawymi osobami, koncerty, potańcówki, warsztaty, projekcie filmów...dla każdego, coś fajnego ;)
















 W poniedziałek rano spotkałam najwspanialszą, najprzystojniejszą, i jeszcze kilka "naj" załogę Lokalu: Kuchnia. Razem z kucharzami dopracowaliśmy odrobinę moje festiwalowe menu, które na dwa dni dołaczyło do dań proponowanych przez restaurację. Festiwalowe łasuchy mogły spróbować makaronu w śmietanowym sosie z cukinią i kurkami, sandacza na białym risotto, wątróbek z wiśniami i wiśniówką, a na deser - słodkich tartaletek z owocami sezonowymi.











Wieczorem miałam przygotować te dania "na żywo" w czasie krótkiej prezentacji. Okazało się jednak, że trafiłam idealnie w gusta festiwalowych gości - wszystkie porcje rozeszły się przed wieczorem, i zabrakło produktów do przygotowanie ich po raz kolejny... Na szczęście zostało kilka tartaletek, którymi mogłam poczęstować publiczność.
Kolejny dzień upłyną mi między spacerami, kawą z organizatorkami Generatora:Malta i słodkim lenistwem w hamaku. I tak kontemplując piękno otaczającego świata, wpadłyśmy na pomysł spontanicznych warsztatów. Ciasteczka sprawdzają się zawsze, więc zrobiliśmy właśnie ciasteczka. Pyszne i zdrowe, owsiane, z nasionami, orzechami, owocami lub z czym tam kto sobie chce ;) Bawiliśmy się świetnie - dzieci małe, i dzieci te już całkiem dorosłe - formując swoje kształty i wybierając dodatki. A do tego oberwanie chmury wszystim tym "dzieciakom" dało możliwość biegania boso w deszczu - idealne popołudnie!

























 







1 komentarz:

  1. Ja jestem jakaś ślepa :) Codziennie 2 razy tamtędy przechodzę idąc do pracy i wracając, chyba zamiast wpatrywać się w chodnik czas zacząć patrzeć naokoło.
    Muszę Was sprawdzić, jeszcze mam trochę czasu :)

    withlovetocook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń