To już przedostatni konkurs z okazji urodzin bloga! Fajnie móc rozdać Wam trochę dobroci, ale chyba przesadziłam, bo blog się zrobił bardziej konkursowy niż kulinarny ostatnimi dniami...Więc już za parę dni wracamy do normy - mam dla Was kilka pysznych propozycji na święta! A na razie konkurs, w którym możecie wygrać trzy aromatyczne zestawy od formy Kotányi! Zadanie konkursowe jest proste i właśnie z aromatami związane: w komentarzach do tego postu opowiedzcie mi jakji smak lub zapach potrawy, czy przyprawy budzi w Was natychmiast jakieś wspomnienie. Mnie smak dojrzałego granatu w trzy sekundy przenosi do Egiptu, a domowa potrawka z kurczaka z wyraźnym tymiankiem przypomina mamę, która tak to danie doprawiała kiedy byłam mała :)
Jestem ciekawa Waszych skojarzeń, kogo przypomina Wam zapach wanilii? A może smak ostrej papryczki? ;)
I miejsce
zestaw młynków sól i pieprz w koszyczku, młynek z przyprawą do sałatek i warzyw, oraz zestraw przypraw: wanilia w laskach, pieprz ziołowy, cynamon cały, pieprz cytrynowy, papryka słodka mielona, skórka cytrynowa krojona, szafran, kurkuma
II miejsce
zestaw młynków sól i pieprz w koszyczku, oraz zestrawprzypraw: wanilia w laskach, cynamon cały, pieprz cytrynowy, skórka cytrynowa krojona, szafran, kurkuma
III miejsce
młynek z przyprawą do sałatek i warzyw, oraz zestraw przypraw: wanilia w laskach, cynamon cały, skórka cytrynowa krojona, szafran, kurkuma
Zasady konkursu:
1. Konkurs trwa od 21 marca do godziny 12:00, 26 marca
2. Wyniki zostaną ogłoszone 26 marca
3. Nagrody od marki Kotányi, opisane w tym poście, otrzymają trzy wybrane przeze mnie osoby.
4. Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu do tego posta napisać jaki smak lub zapach przyprawy czy potrawy budzi Wasze wspomnienia.
zapach i smak kawy Inki na mleku przypomina mi młodzieńcze wakacje u cioci w Gliwicach, która robi najlepszą taką kawę
OdpowiedzUsuńoo 26 marca są moje urodziny :-)
OdpowiedzUsuńMnie smak babcinych pierogów z kapustą i grzybami automatycznie przenosi do dziecięcych wakacji na wsi.Najpierw godzinami chodziłyśmy z babcią po lesie i zbierałyśmy grzyby.Wszystko było domowe,kapusta własnoręcznie ukiszona,cieniutkie ciasto i skwarki z boczku od sąsiada.Najpiękniejsze wspomnienia mają własnie smak pierogów :-)
Cynamon! jak tylko go powącham, przypomina mi się jabłecznik mojej Babci! :))
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy podsmażam cebulkę na patelni, na myśl przychodzą mi chwile z moją babcią, która nauczyła mnie gotowania.
OdpowiedzUsuńMiała zwyczaj przesmażać drobno posiekaną cebulkę na oleju i dodawać ją prawie do wszystkich zup i potraw... Dzisiaj nie wyobrażam sobie np. krupniku bez takiej cebulki, a nauczone przez babcię dodaję cebulkę do wielu potraw...i często ją wspominam;)
Zapach wanilii kojarzy mi się z pierwszymi randkami z moim narzeczonym, ponieważ miałam wtedy balsam o takim zapachu :)
OdpowiedzUsuńZupa pomidorowa mojej Babci w zimie - przecier pomidorowy przygotowywała latem, zamykając najpiękniejszy kolor i zapach w słoiczkach. Podawała ją z ręcznie robionym makaronem, krojonym w cieniutkie niteczki. Do tego drobno posiekana natka pietruszki. Mogłam tę zupę jeść codziennie. Do dzisiaj wzruszam się na jej wspomnienie.
OdpowiedzUsuńSzafran. Własnie piekę z nim sernik. Niteczki tej przyprawy przypominają mi leniwy wieczór ze znajomą, która opowiadała mi o swojej podróży do Maroka i o zbieraniu tej przyprawy. Jadłyśmy wtedy sałatę z niteczkami szafranu a ja myślami byłam w Maroku:)
OdpowiedzUsuńZapach czekolady unoszący się w całym domu kiedy mama robiła murzynka, taki cały skąpany w czekoladzie obsypanej wiórkami kokosa...mhm...
OdpowiedzUsuńDziś niestety mamy już nie ma przy mnie ale kiedy jem to ciasto zamykam oczy i wracam do beztroskich lat - do domu pachnącego czekoladą i miłością.
Ps. iwonak21@o2.pl
Och! Cynamon i śmietankowy zapach i smak masła na leniwych z przedszkola:) Pamiętam, że w dzieciństwie byłam niejadkiem, ale o repetę leniwych biły się wszystkie dzieciaki, w tym ja! Ich miękkość i słodycz działała tak błogo i kojąco, jak maminy uścisk czy buziak. Takich leniwych nie jadłam już nigdy w swoim życiu, lecz tęsknota ich aromatu pozostała do dziś...
OdpowiedzUsuńLuiza Magdalena
Moje wspomnienia budzi zapach lawendy - bo przypomina mi o mojej ukochanej babci, która w bieliźniarce wkładała między pościel kawałeczki lawendy.Spanie w lawendowo pachnącej pościeli było cudowne, śpiąc u babci śniłem najpiękniejsze sny.Drugim wspaniałym wspomnieniem, związanym z zapachem lawendy, jest mój pobyt w Prowansji. Lawendowe pola ciągnęły się tam kilometrami, delikatny fiolet lawendy dotykał błękitu prowansalskiego nieba.Zapach lawendy, rozgrzanej śródziemnomorskim upałem, był niesamowity, powodował miłe zawroty głowy.Dlatego na moim balkonie mam kilka doniczek z lawendą - kiedy przymknę oczy, znajduję się w cudownej krainie dzieciństwa lub wspominam swój pobyt na południu Francji.
OdpowiedzUsuńMoje wspomnienia wracają wraz z zapachem grzybów leśnych smażonych na maśle. CZęsto jako dziewczynka chodziłam z tatą na grzyby, a potem na kolacje smażyliśmy sobie jajeczniczkę na maśle z maślakami i podgrzybkami. I zawsze ni stąd ni zowąd pojawiała się babcia, która mnie karciła, że "nie je sie grzybów na noc". Do dziś smażąc grzyby przypominam sobie wzrok karcącej, lecz troskliwej babci.... pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńlena.fulat@gmail.com
zapach wanilii... i początkowy wstręt do niej (przez plastikowo- metaliczny zapach), na szczęście już mi przeszło i uwielbiam ją ;)
OdpowiedzUsuńmoże zapach niezbyt zachęcający,może opowieść nie godna wygranej ale zapach(bo dla mnie to zapach) smażonych ryb słodkowodnych zawsze przenosi mnie w czasy dzieciństwa.jak tata wracał z ryb,oprawiał je a potem smazył obtoczone w mące i zajadaliśmy,najsmaczniejsze zawsze były płotki,doprawione tylko solą i pieprzem.
OdpowiedzUsuńheh jest z tym związana pewna zabawna historia.
jak zawsze przy sobocie tata spędził cały dzień na rybach.
wrócił z wiaderkiem pełnym ryb(w tym także ulubionych płoci)
wyczyścił je,i usmazył duzy talerz tych rarytasków. Jak zawsze odrazu zabraliśmy sie za jedzenie(tylko z tata bo mama nie jada taklich ryb)
zawsze jedliśmy je tylko z pajdą chleba zapijając czarna herbatą z cukrem,jadłam tak i jadłam az w pewnmym momencie krzyk! ość stanęłą mi w gardle,w tak niefortunnej pozycji ze nie dalo się przełknąć jej ani chlebem ani herbatą.
Musielismy jechac na pogotowie(było już dość późno) i dopiero tam wyjeli mi ość z gardła.teraz sie z tego śmieje,ale 8 letniemu dziecku nie było do śmiechu,a wiesz co zrobiłam po powrocie do domu z pogotowia? hi hi zjadłam usmażoną rybę na zimno :) pycha
tata do dziś zaopatrza mnie w świeże rybki,a jak je smaże wspominam naszą historie :)
pozdrawiam
Olcia
oluska86@interia.pl
Piękne wspomnienia :)
UsuńSą dwa takie zapachy : zapach faworków babci, która bywała tylko na wakacje, gdyż była cały czas za granicą, ale jak wracała to raczyła nas wspaniałymi kruchymi i pachnącymi faworkami.
OdpowiedzUsuńDrugi zapach to pieczone ziemniaki na płycie pieca (bez patelni, czy blach).
Po prostu rano z dziadkiem braliśmy ugotowane dzień wcześniej ziemniaki i wrzucaliśmy na rozgrzaną płytę, między garnki.
Zapach był niesamowity...a smak jeszcze lepszy!
Wspaniałe wspomnienia!
anna-mienko@wp.pl
Oj, przypalone mleko - i widzę od razu drogę do przedszkola na krakowskim osiedlu Prokocim jak idę z moją Mamą za rękę rano w śniegu i ten zapach .. blleee
OdpowiedzUsuńAle są też i dobre zapachy .. ten to czosnek .. taki świeży,dopiero co wyjęty z łupinki zawsze kojarzy mi się z kurczakiem pieczonym z piekarnika z dużą ilością czosnku, pysznym, soczystym..
A trzecie zapach niekulinarny ale zawsze przenosi mnie myślami do Brazylii.. to zapach spalin w garażach podziemnych ale taki zapach jest tylko gdy jest bardzo upalnie :)
Zapachem, który będę wspominać do końca życia będzie zapach topionej słoniny, smalcu i skwarek. W kuchni mojej prababci zawsze jest smalec ze skwarkami, który dodaje do ziemniaków i ogólnie chyba do wszystkiego :). Gdy wchodzę do do domu i wyczuwam ten zapach, bo akurat topi słoninę, od razy mam ochotę na kanapkę z skwarkami, mniam :).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapach kaszanki,którą dziś bardzo lubię,przypomina mi moją mamę.Kiedyś gdy byłam dzieckiem a raczej juz panienką na obiady w piatki mama często robiła kaszankę,ziemniaczki i surówkę z kiszonej kapusty.A ja tej kaszanki tak nie lubiałam,lecz mama zawsze krzyczała żeby zjeść.Więc ja aby mamy nie denerwować tą kaszankę owijałam gazetą i wyrzucałam za okno z pierwszego piętra.Mama widząc pusty talerz była zadowolona a i ja miałam święty spokój.Teraz gdy mam juz swoja rodzinę i częstuję ich kaszanką, tylko że moi synowie ją bardzo lubią zawsze zjadają,zawsze ta kaszanka wywołuje usmiech na mojej twarzy i wspomnienia tyle kaszanki poszło na marne za okno a dziś ja tak bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś kaszanki nie znosiłam - w szkole na stołówce chowałam ją pod ziemniakami ;) Teraz to mój rarytas :D
UsuńNa pewno nie będę na bieżąco, jeśli napiszę, że zapach mandarynek od razu przywołuje mi na myśl Boże Narodzenie. I może to być środek lata, samo południe, nawet na pustyni:) Ale jeżeli ktoś przy mnie zacznie obierać mandarynkę to jak na zawołanie przed oczami mam choinkę i czuję świąteczny klimat... a co za tym idzie - zawsze się uśmiecham na tę myśl:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Co dziwne, zapach smażonych na tanim tłuszczu frytek najsilniej budzi moje wspomnienia... Przenosi mnie w czasy kiedy byłam małą dziewczynką i czekałam z utęsknieniem na wakacje i wyjazd nad morze. Sól w powietrzu, wilgotne warkoczyki i smażalnia ryb przy Bałtyku, z frytkami w zestawie :) Nie przejmowałam się wtedy niczym, liczyło się ''tu i teraz''.
OdpowiedzUsuńZapach poziomek jest aromatem prowadzącym mnie wprost do dzieciństwa. Mimo, że nie lubiłam wypraw do lasu na zbieranie jagód i przy okazji poziomek, to już jedzenie tych owoców sprawiało, że robiłam się od razu szczęśliwa. Do dzisiaj to dla mnie zapach wakacji, słońca i szczęścia. I... luksusu. Bo wszystko co trudno dostępne a szczególnie tak cudowny smak jest dobrem luksusowym.
OdpowiedzUsuńzapach jagód!
OdpowiedzUsuń*bo:
kojarzy się z ciepłymi wakacjami za 'bajtla', ze żniwami i bieganiem w płóciennych kapelusikach i samych majtkach z braćmi i całą armią dzieciaków biegnących na pole oglądać jak kombajny koszą i szumią i 'łaaał co za maszyny!'. a potem pierogi z jagodami zebranymi w pobliskim lasku ze śmietaną zebraną przez babcię z mleka prosto od pasących się nieopodal domu krówek, albo drożdżowe mleczne parowańce z jagodami i świeżą śmietaną. i cali 'uciaprani' i wszystko dookoła fioletowe łącznie ze mną i braćmi i uśmiech babci też fioletowy.
*bo:
jagodowa konfitura to najlepsza konfitura na jeszcze ciepłą bułkę upieczoną przez mamę i świeże masło ubite przez ciocię, na śniadanie, na które kogut obudził, kiedy jeszcze aż tak 'fest' gorąco nie ma.
*bo:
to przecież ulubione owoce mojego ukochanego P. :)
Mój smak z dzieciństwa to gruba,krzywo ukrojona pajda chleba z masłem ,posypana grubo cukrem i delikatnie skropiona zimną wodą prosto z kranu.Po taką pajdę wbiegało się szybko z podwórka, w pośpiechu szykowało .Zostawiając oczywiście po sobie cały bajzel (rozsypany cukier,brudny nóż)i czym prędzej wracało się z powrotem na podwórko gdzie czekała cała zgraja koleżanek.A zapomniałabym taki chlebuś trzymało się oczywiście w brudnych łapach,bo kto by miał czas na ich umycie.Smak był nieziemski i ten chrzęst cukru w zębach.....Próbowałam niedawno odtworzyć ten smak ale nic mi z tego nie wyszło.....może smaki zmieniają się z wiekiem a może smak z dzieciństwa musi pozostać smakiem dzieciństwa i w tym jest jego siła......
OdpowiedzUsuńAnna Ra.
Tak! To było coś! Ale teraz chyba już chleb nie ten, masło nie to...ale pięknie powspominać :)
UsuńSmak i zapach ciepłego mleka....Parzonego codziennie rano w metalowym kubeczku specjalnie odłożonym tylko do degustacji tej potrawy.Do tego łyżka miodu....ah co to był za zapach w całej kuchni.Uwielbiałam go będąc dzieckiem i teraz też lubię.A jakie wąsy potem miałam,ładniejsze niż czarno białe kocisko pod piecem.Może to też kwestia czasu robi swoje.Bo teraz to mleko nie pachnie już tak jak wtedy...może wtedy świat pachniał inaczej,w końcu minęło 30 lat.Ale smaki te uwielbiam to fakt.Teraz dodaję do mleczka jeszcze szczyptę cynamonu i odrobinę wanilii.W końcu świat poszedł do przodu.Z tych wspomnień idę zaparzyć mleko i moje wspomnienia! katasia127@wp.pl
OdpowiedzUsuńA mi zapach ryżu preparowanego przypomina moje dziecięce lata szkolne (lata 80-te), kiedy to na zajęcia ZPT (zajęcia praktyczno - techniczne) przygotowywaliśmy całą klasą ala czekoladowe szyszki z ryżu preparowanego, z kilku dosłownie składników. Pamiętam, że te szyszki królowały również na balach szkolnych (na balu karnawałowym) i były bardzo słodkie i bardzo klejące. Sama nigdy ich później nie robiłam, ale kto wie....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aneta
aneta.majchrzak@wp.pl
Ostatnio postanowiłam upichcić coś dobrego. Wybór padł na babkę pomarańczowo-cynamonową. Raz, dwa, trzy i hop, już siedziała w piekarniku. Po jakimś czasie w mieszkaniu zaczął unosić się pewien zapach... Zapach ten przypomniał mi święta w rodzinnym domu. Pomarańcza z cynamonem nierozerwalnie kojarzy mi się ze świętami, z atmosferą miłości i relaksem. Spojrzałam na kalendarz. Dopiero marzec... Do świąt jeszcze baardzo daleko :(
OdpowiedzUsuńLidia
montagne@wp.pl
Biorę się za wnikliwe czytanie Waszych wspaniałych komentarzy - jutro rano będą czekały na Was wyniki konkursu :)
OdpowiedzUsuń