wtorek, 15 maja 2012

Herbaciane sashimi z łososia - z herbatą Irving w roli głównej

Dwie rzeczy, które kojarzą się z Japonią - herbata i sashimi. Dlaczego więc ich nie połączyć? Zapraszam na herbaciane sashimi z łososia - oczywiście z herbatą Irving w roli głównej!


Sashimi ( 刺身) to, obok sushi, najbardziej znana z tradycyjnych japońskich potraw. A właściwie pod ta nazwą nie kryje się danie, a sposób podawania surowych ryb. Kroi się je w cienkie plasterki lub kostkę i podaje z sosem sojowym i różnymi dodatkami. Ja postanowiłam podkreślić delikatny smak ryby marynatą na bazie herbaty. Bo w Japonii herbata nie jest tylko napojem. Z jej piciem wiąże się cała podniosła ceremonia nazwana Chanoyu (茶の湯), co w wolnym tłumaczeniu oznacza " droga herbaty". W moim przepisie japońska, mistyczna droga herbaty, przecina się ze świeżym, delikatnym smakiem łososia. W ten sam sposób możemy przygotować filety z innych ryb - polecam sandacza lub pstrąga, ale myślę, że można śmiało eksperymentować. A jeśli ktoś nadal nie przekonał się do surowej ryby, tak marynowane filety można wrzucić do piekarnika. Ale o tym słów kilka w dalszej części przepisu.



Składniki:

  • 400g świeżego łososia, bez skóry (lub innej z wymienionych ryb)
  • 200ml białego wytrawnego wina
  • sok z jednej cytryny
  • 3 torebki herbaty Irving - Daily Classic Black Tea
  • 2 torebki herbaty Irving Lemon Green
  • szczypta soli
  • pieprz czarny-ziarenka


Przygotowanie jest bardzo proste. Trzy torebki herbaty Irving Daily Classic Black Tea należy zaparzyć w 3/4 kubka gorącej wody. Dwie torebki herbaty Irving Lemon Green parzymy w oddzielnym kubku. Herbaty  odstawiamy do całkowitego ostygnięcia - muszą być naprawdę zimne! Mieszamy je z winem, sokiem z cytryny, szczyptą soli i około dziesięcioma ziarenkami pieprzu. Do tej marynaty wkładamy osuszony filet z łososia i wstawiamy do lodówki na dobę. Po tym czasie wyjmujemy łososia z marynaty i kroimy na cienkie plasterki. Marynata jest cudowna - nie zabija oryginalnego smaku łososia, ale go podkreśla nutą herbaty i cytrusów.  Podajemy z płatkami marynowanego imbiry, lub ostrą pastą wasabi. Jak już pisałam, jeśli ktoś nie lubi surowej ryby, tak marynowany łosoś może zostać upieczony. Układamy go w naczyniu żaroodpornym, posypujemy pieprzem i skrapiamy oliwą. Pieczemy 20-30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Mięso pozostaje delikatne i ma wspaniały wytrawny, herbaciany posmak.















4 komentarze:

  1. bardzo ładne, proste danie. powiedz gdzie kopiłaś taki ładny kawałek łososia, bo nigdzie nie mogę znaleźć tak ładnej rybki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na osiedlu (Ruczaj, Kraków) jest malutki sklepik ze świeżymi rybami i owocami morza :)

      Usuń
    2. ooo to dobrze wiedzieć bo akurat mam niedaleko:)

      Usuń
  2. mmm... smakowity przepis :) nic, tylko teraz trzymać mocno kciuki ;)

    Bogu

    OdpowiedzUsuń