Kiedy na obiad przychodzi dziadek, nie bardzo mogę się popisać kulinarnie. Po pierwsze ma być rosół - na kurze, z opalaną cebulką i makaronem jajecznym. Z drugim też nie poszaleję, bo odpadają rzeczy ciężkostrawne, i ryby - bo ich dziadek po prostu nie lubi ;) Jednak w szachownicę tradycyjnych mielonych i schabowych próbuję wtykać jakieś moje smaczki ;) Tak więc dziś schab z sosem śliwkowym ;) Pyszne połączenia mięsa ze słodko-kwaśnym sosem i wyraźnym śliwkowym aromacie. A do obiadu knedle - pasowały świetnie!
- schab wieprzowy (na 10 kotletów, lekko ponad kilogram)
- 10 dojrzałych śliwek węgierek
- 2 łyżki octu balsamicznego
- czubata łyżka masła
- czubata łyżka powideł śliwkowych
- łyżka brązowego cukru
- łyżka owoców jałowca
- sól i pieprz
- oliwa
Schab na noc nacieramy solą, pieprzem, jałowcem utartym w moździerzu i skrapiamy oliwą. Przygotowujemy sos. W rondelku rozgrzewamy masło z łyżką oliwy. Na to wrzucamy posiekane śliwki (oczywiście bez pestek) i łyżkę brązowego cukru. Smażymy przez 10 minut co chwilę mieszając. Po tym czasie dodajemy ocet balsamiczny i szczyptę pieprzu oraz powidła. Mieszamy dokładnie i zostawiamy na małym ogniu na kolejny 10 minut. Sos ma przyjemną gładką konsystencję, przetykana kawałkami śliwki. Jeśli komuś to przeszkadza, śmiało może go zmiksować. Schab wyjmujemy z lodówki i kroimy na średniej grubości kotlety, które delikatnie rozbijamy ręką. Oprószamy je delikatnie solą oraz pieprzem i smażymy na rozgrzanej oliwie na złocisty kolor. Gotowe kotleciki polewamy naszym sosem.
Bardzo ciekawe połączenie smaków, myślę, że nie tylko dziadkowi zasmakuje :) zapisuje sobie przepis i dziękuję za inspirację!
OdpowiedzUsuń