Chyba mój jedyny śniadaniowy grzeszek, któremu nie potrafię się oprzeć...chrupiąca skórka o maślanym posmaku, miękkie aromatyczne wnętrze, i koniecznie szklanka mleka lub mocno mleczna kawusia! No czy tosty francuskie nie są śniadaniem idealnym? :) A do tego świeże truskawki (których cały zapas zjedli mi wieczorem) lub domowy dżem malinowy i ręcznie zbierane jagody w sosie własnym...
Składniki:
Powiem to po raz kolejny - nic prostszego w świecie! Chałkę (najlepiej taka kilkudniową, nie prosto z pieca) kroimy w dość grube kromki. Tak przynajmniej na grubość kciuka. Jajka roztrzepujemy w misce razem z mlekiem, łyżką cukru pudru i doprawiamy według upodobań kardamonem i cynamonem. Chałkę wkładamy do miski i czekamy aż ładnie nasiąknie jajkiem z obu stron. Smażymy na małym ogniu, na maśle lub odrobinie oleju na ciemny, złocisty kolor. A później to już szaleństwo - owoce, cukier puder, nutella...
Lubię takie chlebki, pychota!
OdpowiedzUsuńmniam! śniadanie cud, miód i.. dżemik!
OdpowiedzUsuńCzasem warto troche zgrzeszyc :)
OdpowiedzUsuńTylko ten "drzem" kluje w oczy.
haha, i tak oto moje "dys-wszystko" wyszło na jaw...gdyby słownik bloggera był dokładniejszy ;)
Usuń