Odwiedził mnie mój ukochany, najukochańszy przyjaciel, który przed zdezerterował na wyspy. A że uwielbiam polędwiczki, na stole pojawiła się wariacja w temacie polędwiczek z dodatkiem mango . I miliard innych przysmaków. Bo skoro na wyspach nie ma prawdziwego jedzenia, delektowaliśmy się polskimi wędlinkami, serkami, pieczywem i resztą dobroci ;) Wieczór wspaniały i radosny, ale wróćmy do tematu. Polędwiczki wyszły genialne! Soczyste i niesamowicie kruche. A "pasta" z mango zniknęła w ciągu sekundy.
Składniki:
- 1 kg polędwiczek
- pęczek cebuli dymki
- duża czerwona papryka
- sos teriyaki
- sól i pieprz, tymianek
- oliwa z oliwek
- 2 duże dojrzałe mango
- cebula
Na oliwie z oliwek szklimy posiekaną cebulę i dodajemy do niej miąższ z mango. Dodajemy odrobinę soli i pieprzu i dusimy na malutkim ogniu około 30 minut. Doprawiamy tymiankiem i "mango chutney" gotowy - świetny na ciepło i na zimno! A teraz danie główne - na patelnie wrzucamy posiekane dymki (razem ze szczypiorem) i pokrojoną w kostkę paprykę. Do tego dodajemy pokrojone w około centymetrowej grubości plastry polędwiczki. Kiedy mięso będzie już delikatnie obsmażone dodajemy minimum 5 łyżek sosu teriyaki. I to podsmażamy przez 15 minut. Całość pakujemy do naczynia żaroodpornego i pod przykryciem pieczemy przez 30-40 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni. Niebo w gębie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz