Kolejny dzień nieludzkich upałów. Każdy marzy o czymś chłodnym, a by marzenia się ziściły - sorbet! Dziś porzeczkowy. Chyba nie dla każdego łasucha, ale ja kocham kwaśne smaki. Nawet im kwaśniejsze tym lepsze ;) A porzeczki oczywiście z przydomowego ogródka. Tym razem od cioci :)
- 2 szklanki porzeczek
- sok z 1 limonki
- miód lub cukier
- woda
Przygotowanie domowego sorbetu jest bajecznie proste. Do porzeczek (wcześniej pozbawionych ogonków) dodajemy wyciśnięty sok z limonki i dokładnie miksujemy owoce. Dodajemy 3 szklanki wody i dosładzamy wedle upodobań. Ja dodałam dwie duże łyżki miodu i w efekcie otrzymałam genialną, kwaśną bombę. Ale jeśli ktoś woli słodki sorbet, radzę dodać kilka łyżek (4-6) zwykłego, białego cukru. Mieszamy dokładnie i wstawiamy na około godzinę do zamrażarki. Sorbet musi być zmrożony, ale nie może zamarznąć na kamień, więc czas mrożenia trzeba dostosować do mocy naszej zamrażarki ;)
A poza porzeczkami - moja ciocia wyhodowała magiczne, tęczowe kwiaty!
Kwiatki magiczne!
OdpowiedzUsuńA ja jutro idę na działkę po czarne porzeczki, obowiązkowo!
uwielbiam kwaskowate sorbety
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie wygląda! jakoś nigdy nie wpadłam, żeby zrobić sorbet porzeczkowy.
OdpowiedzUsuńMoze i nie dla kazdego, ale dla mnie - na pewno! Taki sorbet musi swietnie orzezwiac w upalny dzien.
OdpowiedzUsuńSorbet pycha!!
OdpowiedzUsuń