Widziałam w telewizji jakiś mini-dokument o syropie z sosny. Wychodzi na to, że są dwie szkoły przyrządzania go. Według pierwszej można go przygotować tylko na samym początku maja. Według drugiej - właśnie pod koniec, a nawet już w czerwcu. Początek maja, kiedy pędy są najdelikatniejsze już minął, więc w tym roku wypróbowałam metodę drugą. Syrop przygotowuje się tu z trochę już podrośniętych pędów sosnowych, a w czerwcu dodatkowo z małych zielonych szyszeczek. Większość osób przygotowuje takie syropy z myślą o ich leczniczym działaniu. Ja jednak uważam, że to również świetny dodatek choćby do lodów czy naleśników. Wyszedł przepyszny! A za rok wypróbuję metodę pierwszą ;) I muszę dodać, że mój syrop jest jedyny w swoim rodzaju, bo z pędów specjalnej odmiany - sosny supraskiej*. Która rośnie tylko w tym jednym, najpiękniejszym zakątku.
Składniki (na 1 słoiczek):
- 3 duże garście młodych pędów sosnowych
- 1 litr wody
- 300g białego cukru
- 200g brązowego cukru
- sok z 1/2 cytryny
Przygotowanie jest bardzo proste. Pędy układamy w garnuszku, zasypujemy białym cukrem i odstawiamy na 2 dni. Po tym czasie do garnka dodajemy litr wody i brązowy cukier i całość gotujemy na malutkim ogniu przez 3 godziny. W całym domu niesamowicie pachniało słodką, intensywną żywicą. Większa część wody odparowuje i zostaje nam esencja, którą musimy przecedzić przez gazę. Również nad gazą wyciskamy cytrynę, aby do syropu nie dostały się pestki. Mieszamy, i przelewamy do słoiczka. I gotowe - esencja majowego lasu z delikatną, cytrynowa nutką.
*"Sosna masztowa (sosna supraska) - ekotyp sosny zwyczajnej. Nazwa sosna supraska pochodzi od miejscowości Supraśl leżącej w centrum Puszczy Knyszyńskiej, gdzie znajduje się drzewostan nasienny tej sosny.
Ekotyp ten w ciągu tysięcy lat wykształcił się w wyniku naturalnego doboru, ciągłego dostosowywania się do miejscowych warunków klimatycznych i siedliskowych. Charakteryzuje się wyjątkową wysokością oraz bardzo prostą i doskonale oczyszczoną (prawie pozbawioną gałęzi) strzałą. W wieku 150 lat osiąga wysokość ok. 45 m i średnicę ok. 90 cm.
Sosna supraska pod względem jakości surowca jest jedną z najlepszych w Europie. Słynna na całym świecie, była od wieków przedmiotem handlu z licznymi krajami Europy. Już w XVI wieku spławiano ją rzeką Supraśl do Narwi, a dalej Wisłą do Gdańska. Ceniona ze względu na strzelistość i brak sęków, swego czasu eksportowana była przede wszystkim na maszty okrętów żaglowych.
Do dziś sosna ta, ze względu na swe cenne własności genetyczne, techniczne i ekologiczne stanowi bardzo cenny obiekt przyrodniczy, hodowlany i gospodarczy."
Piękny ma kolor.
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, tylko czy można zrywać te pędy bez ryzyka kolegium? ...tym bardziej w drzewostanie nasiennym.
OdpowiedzUsuńzdjęcia fenomenalne :)tez chce sobie wyprobowac ten syropik jeśli tylko uda mi się w tym roku w końcu nazbierać trochę sosnowych pedow, tylko gdzie u mnie rosna sosny? Trzeba będzie wybrać się do lasu :). A takie uszczypywanie nie okalecza drzew? Zrywa się cala nowa koncowke, czy np. polowe jej wysokości by dac jej szanse odrosnąć i możliwość rosniecia całej nowej gałązki? Jak to z tymi koncowkami?
OdpowiedzUsuńJa zrywam całe, ale staram się tylko po 2-3 pędy z jednego drzewa, tak że za duża krzywda mu się nie dzieje :)
Usuńa nie dodaje się spirytusu? na litr wody 0,5 kg cukru i 100 ml spirytusu i gotuje się tylko wodę z cukrem i chłodna zalewa się pędy bo gotując je zabija się właściwości lecznicze!!!!
OdpowiedzUsuńJak napisałam we wstępie metod oczywiście jest wiele, a to miał być dodatek do deserów a nie lekarstwo na przeziębienie - to blog kulinarny, nie farmaceutyczny ;)
UsuńNie wolno usuwać głównego pędu wzrostu. Na pozostałych gałązkach zostawia się pęd główny i kilka okółek.
OdpowiedzUsuń