Jutro piątek, jak powiadają mądrzy ludzie - tygodnia koniec i początek ;) Tak więc dziś mała recenzja/propozycja na weekendowe "co nieco" dla białostoczan. Jestem wielką fanką knajpek typu "wódka i zakąska". Postanowiłam więc popełnić mały cykl recenzji lokali tego typu z różnych miejscowości. Na początek, najbliżej mojego rodzinnego Supraśla - Białystok. Niestety nadal pozostaje delikatną pustynią imprezowo - kulinarną, ale knajpki tego typu znalazłam. Znalazłam dwie - Alternatywa na ul. Białówny i Wodopojka na ul. Młynowej (wiecie coś o kolejnych?) ale postanowiłam opisać jedną. Bo Wodopojki nie mogę ani pochwalić, ani skrytykować - ot, po protu sobie jest... Za to o Alternatywie troszkę mam do powiedzenia ;)
Bo Alternatywa, to bistro żywcem wycięte z PRLu. A konsekwentny wystrój, tworzący klimat dopasowany do serwowanych przysmaków, to coś, czego nie da się przecenić. Tak więc w wiszących na ścianie siatkach na zakupy tkwią zabytkowe butelki po occie. Inne ściany zdobią tablice ostrzegawczo-informacyjne z epoki, a na meblach stoją nieśmiertelne paprotki. Choć lokal jest niewielki, nie stwarza wrażenia zagraconego. Wszystkie eksponaty ładnie się tu wkomponowały.