Czyli "deser" na przystawkę, lub "przystawka" na deser. Weekend upłynął mi na podróży w kierunku wschodnim, z przeznaczeniem majówkowym. Z kilkoma niezwykle miłymi przystankami. Przyjechałam, a tu obiad ugotowany, zakupy zrobione, a człowiek by się jednak w kuchni pokręcił. No to eksperymentujemy. Wynalazek inspirowany przysmakiem z serialu Gdzie rosną stokrotki - tarta gruszkowa z serem gorgonzola. Brzmi dziwnie, smakuje rewelacyjnie. Przetestowana na znajomych - bo tatuś kupił mi przepiękny koszyk piknikowy, i teraz smakołyki mogą wędrować ze mną :)
Składniki:
- 1kg twardych gruszek
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki cukru
- łyżka miodu
- 1/2 kubka białego wytrawnego wina
- około 150g sera gorgonzola
- 2 rulony ciasta francuskiego
Gruszki obieramy i kroimy na cząstki (mniej więcej ósemki) usuwając gniazda nasienne. W garnuszku rozpuszczamy masło, dodajemy cukier i miód, i gotujemy na małym ogniu około 5 minut. Na karmelizowany cukier wrzucamy gruszki. Dokładnie mieszamy aby masa oblepiła owoce i dolewamy wino. Całość powinna gotować się maksymalnie 15 minut - gruszki nie powinny zbytnio rozmięknąć. Owoce wyjmujemy, a pozostały płyn zostawiamy na większym ogniu do momentu, kiedy stanie się gęstym sosem. Sos może zbrązowieć, trzeba jednak uważać, aby się nie przypalił.